piątek, 17 lipca 2015

W trzy dni przez Tatry Zachodnie


Umówmy się tak - Tatry jakiegoś specjalnie rozległego terenu nie zajmują. Przełknijmy też tę gorzką prawdę, że do naszego kraju należy tylko niewielki ich wycinek. Może to i pod pewnymi względami lepiej, ale ja nie o tym.

Polską część Tatr Zachodnich obejdziemy całościowo i z palcem w nosie, tak na spokojnie powiedzmy w tydzień. Ale załóżmy, że mamy trzy dni. Załóżmy dlatego, że tyle ja miałam ;). Chciałam w tym czasie przewędrować od Kuźnic aż do Chochołowskiej i uszczknąć jak najwięcej. Postawiłam na sztandarowe trasy, mianowicie:

Kuźnice - Hala Kondratowa - Przełęcz pod Kopą Kondracką - Czerwone Wierchy - Dolina Tomanowa - Schronisko na Hali Ornak

Z Kuźnic na Halę prowadzi niezbyt długi i niewymagający szlak. Tamtejsze schronisko urzeka swymi miniaturowymi rozmiarami i panującą w nim intymnością. Sama Hala Kondratowa, wciśnięta pod skały Długiego Giewontu, nie jest może szczególnie widokowym miejscem, ale stanowi nie najgorszą bazę wypadową. Wejście na Przełęcz pod Kopą oczywiście wymaga już wysiłku ze względu na przewyższenie. Dalsza wędrówka granią to oczywiście powtarzanie kilkakrotnie schematu: szczyt-przełęcz-szczyt, ale tu już pokonujemy mniejsze różnice wysokości. Wygodnie, szeroko, całkiem ładnie (kiedyś byłam tam przy dobrej pogodzie...), no co tu dużo mówić - klasyka. Chcąc dostać się do kościeliskiego schroniska, schodząc z Ciemniaka musimy obrać szlak wiodący przez Dolinę Tomanową. W górnych partiach całkiem ciekawy, potem niestety niemiłosiernie się ciągnący.

Schronisko na Hali Ornak - Iwaniacka Przełęcz - Ornak - Siwa Przełęcz - Liliowy Karb - Bystry Karb - Błyszcz - Bystry Karb - Liliowy Karb - Siwa Przełęcz - Dolina Starorobociańska - Dolina Chochołowska - Schronisko w Dolinie Chochołowskiej


Trasa długa, czasochłonna, łatwa, ale wymagająca kondycyjnie. Jednak przepiękna i warta wysiłku. Nudne jest podejście na Iwaniacką Przełęcz, szczęśliwie niezbyt długie. Potem robi się widokowo, a zatem i idzie się przyjemniej. Ornak ma swój wierzchołek, ale ja nigdy nie umiem go dokładnie zlokalizować. Bo to właściwie taki długi, pofalowany grzbiet. Bardzo ładny i otoczony taką mnogością pejzaży, że trzeba uważać, coby nie dostać oczopląsu. Kto ma dość, może zejść od razu do Doliny Starorobociańskiej, jednak żal odpuścić nieodległy Błyszcz. Trasa na niego nie stwarza problemów, a również obfituje w walory estetyczne. Niestety na Bystrą - choć wierzchołki te dzieli niewielki fragment grani - prowadzi osobny szlak, więc zdobycie ich obydwu legalnie wymaga powrotu na przełęcz i ponownego podejścia. Zejście Doliną Starorobociańską właściwie przypomina zejście Tomanową - zapewnione dłuuuugie obcowanie z przyrodą.

Schronisko w Dolinie Chochołowskiej - Grześ - Rakoń - Wołowiec - Wyżnia Dolina Chochołowska - Dolina Chochołowska


Trasa znana, lubiana i polecana dalej. Właściwie dla wszystkich, zwłaszcza, jeśli mowa o Grzesiu i Rakoniu. Wołowiec można sobie ewentualnie odpuścić. Wprawdzie tam też nic trudnego raczej nie występuje, ale to już kawał góry i można się zmęczyć. Urok niezaprzeczalny, ciekawostkę stanowi zwłaszcza widok na pobliskiego Ostrego Rohacza. Zejście Wyżnią Chochołowską - cóż, nic nowego - długie i żmudne... ;)

13 komentarzy:

  1. Ładna trasa, mnie osobiście zachodnie, z tym że w odwrotnym kierunku udało pokonać się w niecałe dwa dni. Niestety pogoda była licha, zero widoku, więc jest motywacja aby powtórzyć wycieczkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam :)
    Drugiego dnia polecałabym zamiast wejścia na Błyszcz - wejście na Starorobociański. Toż to najwyższy szczyt polskich Tatr Zachodnich. Szkoda go omijać. Natomiast Błyszcza zrobić innym razem, przy okazji wejścia na Bystrą. Tą krótką ścieżką łączącą Błyszcz ze szczytem Bystrej, jak najbardziej się chodzi.
    Natomiast ostatnią trasę spokojnie można przedłużyć i iść z Wołowca dalej na Jarząbczy, Kończysty i Trzydniowiański i dopiero zejść do schroniska chochołowskiego przez tzw. szlak papieski. Szczególnie Odcinek między Wołowcem i Niską Przełęczą przy pięknej pogodzie obfituje w piękne widoki na górne piętra Doliny Jamnickiej i jej stawy.Również odcinek Kończysty-Trzydniowiański, z którego widać jak na dłoni Dolinę Jarząbczą i masyw Ornaku i Czerwonych Wierchów.
    Pozdrawiam
    BebeGM

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej!
    A ja śpię w kwaterach tylko dlatego, żeby nie zostać bez dachu nad głową w nocy w razie deszczu ... Oświeć mnie Gosiu, jak to jest w praktyce z miejscówką w schroniskach? Zawsze tak "z marszu" ludzi przygarniają (bez rezerwacji)? Czy zdarzyło Ci się jednak zostać odesłaną w dół?
    Zwykle jeżdżę w góry wtedy, jak warunki niezależne ode mnie na to pozwalają, więc wcześniejsza rezerwacja nie wchodzi w grę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na podłogę - zwykle tak. W Pięciu Stawach latem nawet na podłodze nie ma czasem miejsca, wówczas tłumy śpią dookoła, w kosówce, nad stawami, wszędzie...

      Zarezerwować często da się z dnia na dzień. Ja też prawie zawsze jadę na spontan :). Ale oczywiście rezerwujesz łóżko, nie podłogę (drożej).

      Ostatnio w okresie świątecznym (!) udało mi się przespać bodajże 4 noce na łóżku w Murowańcu, nie mając żadnej rezerwacji! Po prostu łóżka się zwalniały, ktoś rezygnował z rezerwacji w ostatniej chwili.

      W Muro akurat nie ma spania na podłodze. Poza Piątką (tłok) i Murowańcem raczej problemów ze znalezieniem sobie kąta na glebie w schroniskach polskich nie ma.

      Usuń
    2. Noo to z tymi świętami to mnie zdedziłaś, w życiu bym nie pomyślała! Jak już wspomniałaś o kosówce ;)... czy faktycznie straż parku regularnie kontroluje i ściga z mandatami za nielegalne spanie czy to raczej sporadyczne zjawisko? Różne opinie czytałam..

      Usuń
    3. Pod koniec sierpnia okolice schronu w Piątce wyglądały jak obóz dla uchodźców i raczej sprawiało to wrażenie normalnego zjawiska niż czegoś, co zaszło tam po raz pierwszy.

      Aczkolwiek dwa lata wstecz sytuacja przedstawiała się tak, że obsługa schroniska wyrażała zgodę na spanie na dworze (może niekoniecznie w promieniu kilkuset metrów) pod warunkiem uiszczenia opłaty jak za podłogę. Jak teraz do tego podchodzą - nie wiem. W sensie - nie wiem, na co się zgadzają, a na co nie, bo to że mało kto z kosówkowiczów (o ile ktoś w ogóle) płaci, to raczej oczywiste.

      Usuń
  5. A jak chce przekimac po najnizszych kosztach i okazuje sie, ze tanich pokoi nie maja, za to maja "wypasiona" pachnaca 9 dychami dwojke (to wgl mozliwe :)? ) to co wtedy? Albo spie w w dwojce , albo wypad?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. * w sensie, ze nie maja wolnych

      Usuń
    2. szczerze - nie wiem, ale wydaje mi się, że do takich luksusów na siłę wpychać nie będą

      Usuń
    3. Obys miala racje :P
      Dzieki za odp ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Hejka
    Ze spaneim na zewnatrz schroniska może być różnie oprócz strazy może podejść takie coś dużego włochatego, bardzo ciekawego zapachów i jedzenia. Czasem można sie obudzić nie w tym miejscu co się zasnęło albo z czymś przytulonym tez włochate ale dużo mniejsze od pierwszego gościa. Ogólnie mówiąc lepiej wcisnąć się do środka. Szkoda że w Muro nie ma juz trumny ale coż.
    Jak zwykle u Gosi ciekawy opis i taki z jajem. Po zachodnich łazikowałem już z synem. Na Wołowcu mozna spotkać czasmi ciekawe typy z południowej grani. Zejście do Łopaty - niektóry umieraja, ale niektórzy - ja też to lubię zwłaszcza we wrześniu - czerwone wierchy faktycznie czerwone. Opis super pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wielkie dzięki za zdjęcia z Ornaku! Przynajmniej wiem jak wygląda ten szlak, którym przeszedłem miesiąc temu. ;-)
    I za bloga też dzięki: widzę że warto być tak napalonym na chodzenie po Tatrach (i ogólnie górach).
    Cinus

    OdpowiedzUsuń