tag:blogger.com,1999:blog-7938908557770600209.post1923208833556138862..comments2024-03-28T00:26:07.275+01:00Comments on Ruda z wyboru: Niebezpieczeństwa górGosiahttp://www.blogger.com/profile/07562605143293255675noreply@blogger.comBlogger28125tag:blogger.com,1999:blog-7938908557770600209.post-15127611442673128062018-07-01T22:47:25.338+02:002018-07-01T22:47:25.338+02:00Temat nr 1 od dawna mnie nurtuje, a raczej jego as...Temat nr 1 od dawna mnie nurtuje, a raczej jego aspekt który jest akurat podkreślony w tekście. Podam przykłady miejsc gdzie jestem skrycie przerażony z powodu stromizny, głównie bocznej: mały Kościelec od Czarnego Stawu, Ciemniak od Kir (trochę przed przełęczą), ceprostrada po rozejściu na Wrota Chałubińskiego, część szlaku między Trzydniowiańskim a Kończystym (!), a nawet przełęcz między Rakoniem a Wołowcem (!!). Koronnym przykladem jest jednak Zadni Granat od Koziej Dolinki, powszechnie zadni banał, najłatwiejsza trasa Tatr Wysokich, nuda, wstęp etc, otóż tam pękam już wystarczająco żeby przestawało mi to sprawiać przyjemność. Nie mam lęku wysokości, jest to zwykły cykor że się poturlam. Tu zaznaczam jeszcze że np Krywań pod szczytem czy ubezpieczone łąncuchem/ drutem ścieżki nad przepaścią w Małej Fatrze czy na Rysach są dla mnie o wiele bardziej komfortowe (co nie znaczy bezstresowe), gdzie podstawową różnicą jest oczywiście możliwość chwytu ręką.<br /><br />Przechodzę do kwestii, i nie chodzi mi o ocenę mojej postaci, w górach jestem zwykły mięczak, pękajło i paralita. Zastanawia mnie jednak następująca rzecz, mianowicie na ile oderwany od rzeczywistości jest ten strach, tzn jak realnie móglby zakończyć się upadek w dobrej pogodzie z ww ścieżki na Zadni, w miarę stromego zbocza zachodnich (nie urwisk typu Czerwone oczywiście) czy podejścia na Zmarzły Staw. Nigdy się nie turlałem to nie wiem, a tam na miejscu nerwy odbierają mi zdolność prawidłowej oceny. Z góry dziękuję za odpowiedzi, pozdrawiam.Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7938908557770600209.post-86982202161866600602018-06-05T21:47:06.861+02:002018-06-05T21:47:06.861+02:00super..super..Leszek..zgredhttps://www.blogger.com/profile/12601547418351225814noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7938908557770600209.post-81913255906867691812017-08-31T20:05:28.765+02:002017-08-31T20:05:28.765+02:00Jakbym czytała o sobie, w podobie. :) Też się bała...Jakbym czytała o sobie, w podobie. :) Też się bałam, ale to się na szczęście leczy. Wspinając się małymi kroczkami w coraz trudniejsze miejsca. :D Świnica jest NAPRAWDĘ dobrze ubezpieczona. Wystarczy wybrać dzień z dobrą, stabilną pogodą i te przepaście nie będą aż takie straszne. W tym miejscu dobra rada: Skup się na wchodzeniu. Ja, mimo iż wchodziło mi się dobrze, bez problemów, przez pół drogi się zamartwiałam, jak stamtąd zejdę. I martwiłam się niepotrzebnie, bo schodzi się jeszcze łatwiej, niż się wchodzi, choćby i zjeżdżając na tyłku. :) Jak zaliczysz Kościelec, śmiało możesz ruszać na Świnicę. Dokładnie tak to w tym roku zrobiłam. Po tygodniu intensywnego rozruchu, wdrapałam się na Kościelec i wiedziałam już, że jestem gotowa na Świnicę. Następnego dnia wymarzona góra była już moja. Da się. <br /><br />Ps. Jako że jestem osobą chorobliwie przezorną i optymistyczną wersją katastrofistki, a ten wpis (świetny, przeczytałam go już drugi raz, wciąż wciąga) został opublikowany w moje urodziny, już zawsze będę miała do niego sentyment. Tak jak i do autorki, która zainspirowała mnie do walki o moje górskie marzenia. Nieodmiennie robisz fantastyczną robotę Gosiu!:)nevamarjahttp://esotericsurgery.wordpress.comnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7938908557770600209.post-55365121508026775912017-07-21T10:38:32.202+02:002017-07-21T10:38:32.202+02:00dziekuje za rade, bo chyba byłam w błędzie myśląc ...dziekuje za rade, bo chyba byłam w błędzie myśląc ze Granaty sa łatwiejsze niż Świnica, Koscielec. Przesledziłam Twoje opisy Świnicy i Koscielca, stwierdzam że przepaście na Swinicy mnie pokonaja, natomiast Koscielec..wydaje się z opisu i Twoich zdjęć całkiem przyjemny .. i wcale nie przeraża. Ach usmiecham się do siebie bo idac pare dni temu na Zadni Granat, myślałam sobie jaki piekny Koscielec czy kiedys bede miała odwagę tam wyjsc : ) Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7938908557770600209.post-20942328361597319332017-07-21T10:05:56.671+02:002017-07-21T10:05:56.671+02:00Pomiędzy Szpiglasem a Granatami ciężko coś innego ...Pomiędzy Szpiglasem a Granatami ciężko coś innego wymyślić :) <br /><br />Najwidoczniej wchodzisz na wyższy poziom, powodzenia Gosiahttps://www.blogger.com/profile/07562605143293255675noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7938908557770600209.post-35535719576074417692017-07-21T09:54:45.444+02:002017-07-21T09:54:45.444+02:00dobrze przeczytym opisy, natomiast myslalam że jed...dobrze przeczytym opisy, natomiast myslalam że jednak Koscielec czy Swinica to bardzo trudne szlaki :)Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7938908557770600209.post-47898066172101522532017-07-21T08:41:41.196+02:002017-07-21T08:41:41.196+02:00Kościelec albo Świnica. Są dokładne opisy na ty...Kościelec albo Świnica. Są dokładne opisy na tym blogu w zakładce " przewodnik". Gosiahttps://www.blogger.com/profile/07562605143293255675noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7938908557770600209.post-47424538565279956442017-07-20T13:54:47.462+02:002017-07-20T13:54:47.462+02:00cześć, niedawno trafiłam na Twojego bloga, czytała...cześć, niedawno trafiłam na Twojego bloga, czytałam że lubisz dostawać feedback od czytaelników, zatem z racji Twojego górskiego doświadczenia chciałam prosić o rade, rok temu odważyłam się na Szpiglas ( dla mnie był to wyczyn bo mam lęk wysokosci) oczywiscie na spziglasie miałam nogi z waty, ciezko mi było zrobic krok na szczycie bo bałam sie ze spadne :) gdy juz zeszłam ze Szpiglasu, udałam się na łancuchy w stronę piątki, było całkiem spoko. W tym roku weszłam na Kozi Wierch z Doliny Pieciu Stawow, oczywiscie miałam dwa momenty ze powiedzialam nie ze ja nie chce, zawracam bo sie boje, ale nie zawrociłam, zdobylam Kozi, na górze wcale nie bylo strasznie, zeszlam do piątki na luzie. Wczoraj moj kolejny szczyt, Zadni Granat, szlakiem z Gasienicowej, wyszłam, nie bałam sie, na szczycie nie czułam już tego charakterystycznego leku że jesli zrobie krok to spadne I nogi mam z waty, nawet miałam ogromną ochote isc dalej granią , w strone Granatów ..jednak zdajac sobie sprawe ze to Orla i naczytajac sie relacji i ogladajac wczesniej filmiki w necie, oczyiwiscie zeszlam szlakiem zielonym z Zadniego. Proszę doradz gdzie isc dalej w Tatrach, na jaki szczyt sie wybrac, mam ochote na wiecej ale się boję, nie czuje sie na siłach przejsc Granaty, a z drugiej strony nie jest juz dla mnie wyzwaniem wchodzenie na Kasprowy, przemierzanie Wierchów ( chociaz krajobrazy przepiękne ) - chce wiecęj ! kto jak kto , ale Ty pewnie rozumiesz. Pozdrawiam AngieAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7938908557770600209.post-10021729460616350502017-07-13T20:54:51.482+02:002017-07-13T20:54:51.482+02:00A ja na ten przykład mam lęk wysokości. A wchodzę....A ja na ten przykład mam lęk wysokości. A wchodzę. Bo stopniowo go oswajam, że wcale nie taki on straszny jak się na początku wydawało ;) Ale fakt, nie wszędzie włażę i nie szarżuję - wszak... POKORA :)Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7938908557770600209.post-68011646827544213562017-07-12T23:28:13.497+02:002017-07-12T23:28:13.497+02:00Bardzo dobry tekst. Odnośnie pogody, bardzo trafne...Bardzo dobry tekst. Odnośnie pogody, bardzo trafne prognozy podaje meteo słowackie: shmu.skAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7938908557770600209.post-79027668331640651732017-07-12T22:38:29.285+02:002017-07-12T22:38:29.285+02:00Gosiu !Korzystaj z tego pięknego wieku,to samo cen...Gosiu !Korzystaj z tego pięknego wieku,to samo centrum młodości i już doswiadczenia.Życzę jeszcze wielu szlaków po wszystkich górach i dalszych tak dobrych tekstów na blogu.Marek 1946https://www.blogger.com/profile/03813459119357633906noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7938908557770600209.post-61850336797641745142017-07-12T22:32:04.946+02:002017-07-12T22:32:04.946+02:00W pełni się z Tobą zgadzam,ryzyko w życiu jest na ...W pełni się z Tobą zgadzam,ryzyko w życiu jest na każdym kroku.Znam dwa wypadki osobiscie,gdzie ludzie zgineli na przystanku czekając na autobus,bo ktoś wjechał.A w naszych kochanych górach-własnie :"uważasz i idziesz".Ja też lubiłem być w górach sam,choć dobrze jest dzielić sie wrażeniami z kimś bliskim,który też to lubi.Marek 1946https://www.blogger.com/profile/03813459119357633906noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7938908557770600209.post-5767747381414889302017-07-12T12:26:34.276+02:002017-07-12T12:26:34.276+02:00Nie ważne ile pokory ma w sobie wędrowiec i jakby ...Nie ważne ile pokory ma w sobie wędrowiec i jakby doświadczony przy tym nie był - wypadki to rzeczy, na które nie mamy wpływu. Nie tak dawno zmarła w straszliwym wypadku wędrowniczka od dziecka wędrująca po górach. I powiedz, co mogła poradzić wraz ze swym doświadczeniem i pokorą, na lecący jej na głowę kamień?<br />A co może poradzić kierowca jadący zgodnie z przepisami, w którego wjeżdża tir?<br /><br />Przepaście - inaczej to wygląda na zdjęciach, a inaczej na żywo. Kiedy idziesz nawet "kreską", gdzie krok dalej w bok i masz tylko powietrze, to jeżeli nie masz lęku wysokości (ale kto z lękiem wysokości włazi na takie szlaki?), czujesz się bezpiecznie. Przecież nie jesteś kamikaze. Wiesz, że normalnie pójdziesz do przodu, nie czując przy tym, aby Twoje życie było w jakikolwiek sposób zagrożone. Uważasz i idziesz.<br /><br />Na moich zdjęciach non stop ktoś mi wytyka, że ryzykuję. Dlaczego? Perspektywa. A także spojrzenie na zdjęcie przez człowieka, który nie był nigdy w górach - to częste skojarzenie: np. spacer po grani - śmierć.<br /><br />Lubię być w górach sama. Ta cisza jest wtedy.... bezbrzeżna.Jaelhttps://www.blogger.com/profile/04836667749826406700noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7938908557770600209.post-49133097182534671942017-07-12T11:48:57.701+02:002017-07-12T11:48:57.701+02:00Tak szczerze to nawet prosty chodnik w mieście moż...Tak szczerze to nawet prosty chodnik w mieście może być niebezpieczny a gdy (odpukać ) coś nam się na nim stanie nikt nam nie pomoże (nie zawsze ale często ). Dla mnie Odosobnienie to coś pięknego ! Ciągle jestem w mieście więc chwila dla mnie w górach to coś pięknego ! Marta Khttps://www.blogger.com/profile/14864255290537789780noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7938908557770600209.post-51119282399318067392017-07-11T22:25:12.132+02:002017-07-11T22:25:12.132+02:0005.04 jak się okazało turystka z Żor
http://www.po...05.04 jak się okazało turystka z Żor<br />http://www.portalgorski.pl/nowosci/219-turystyka/2904-kronika-topr-7-04-2014Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7938908557770600209.post-13024966995171082682017-07-11T22:23:39.725+02:002017-07-11T22:23:39.725+02:00Ten komentarz został usunięty przez autora.Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/07537938776879981702noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7938908557770600209.post-62092148457619589412017-07-11T11:41:03.611+02:002017-07-11T11:41:03.611+02:00Ja jestem z rocznika 86, czyli na dzień dzisiejszy...Ja jestem z rocznika 86, czyli na dzień dzisiejszy mam 31 lat (choć wolę myśleć, że dopiero 30 i pół ;) ).Gosiahttps://www.blogger.com/profile/07562605143293255675noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7938908557770600209.post-34018217723468924452017-07-11T11:39:57.901+02:002017-07-11T11:39:57.901+02:00Podobnie się dzieje z wypadkami drogowymi, lubią s...Podobnie się dzieje z wypadkami drogowymi, lubią się ponoć zdarzać, gdy dom już blisko...Gosiahttps://www.blogger.com/profile/07562605143293255675noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7938908557770600209.post-64167093108422896662017-07-11T11:38:09.756+02:002017-07-11T11:38:09.756+02:00Myślę, że nie "być może", ale z dużym pr...Myślę, że nie "być może", ale z dużym prawdopodobieństwem uratowałeś jej życie. Przy okazji narażając własne. Bohater jesteś. :)Gosiahttps://www.blogger.com/profile/07562605143293255675noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7938908557770600209.post-27671093894678673812017-07-11T11:35:37.221+02:002017-07-11T11:35:37.221+02:00Najlepiej byłoby zapytać obsługi schroniska. Albo ...Najlepiej byłoby zapytać obsługi schroniska. Albo poszukać informacji w samej książce. Gdyby mi się zdarzyło tam być, to popatrzę za książką.<br /><br />Nie wiem, jak w Chochołowskiej, ale w rejonie np. Kościeliskiej jest dużo jaskiń i być może głównie osoby je eksplorujące wpisują się do książki. Nie wiem, jak speleolodzy, ale wspinacze mają wręcz obowiązek wpisać się do książki, żeby wspinaczka była legalna.<br /><br />Gdybyś był/była w Chochołowskiej, to zapytaj, dla jakich konkretnie celów leży tam książka i daj znać :)Gosiahttps://www.blogger.com/profile/07562605143293255675noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7938908557770600209.post-81464791180336793142017-07-11T11:06:37.232+02:002017-07-11T11:06:37.232+02:00Świetny tekst! Zastanawiam się tylko nad tym punkt...Świetny tekst! Zastanawiam się tylko nad tym punktem o księdze wyjść. Jest jedno schronisko, w którym osoby nocujace i wychodzące w góry na szlak wpisują się notorycznie do książki i miałam wrażenie, że jest to tak akceptowane. Mowa o Tatrach Zachodnich i Chocholowskiej. Tam zdecydowanie mniej wspinaczy niż w Wysokich. Czy to znaczy że również tam, idąc np na Wołowiec zimą, nie powinno się wpisywać przewidywanej godziny powrotu i numeru pokoju?Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7938908557770600209.post-17897754723365531852017-07-11T08:16:56.558+02:002017-07-11T08:16:56.558+02:00Bardzo przydatny artykuł. Co do potknięcia się i t...Bardzo przydatny artykuł. Co do potknięcia się i turlania to miałem okazję złapać, być może uratować życie kobiecie, która leciała jak kula śnieżna po jeszcze zaśnieżonym stoku przy zejściu z Piątki. Jak rozpędzony bezwładny worek ziemniaków ze śniegu wleciała już na kamienie. Zgarnąłem ją z powietrza przed już drugim uderzeniem o skały. Nie wiem jakby wyglądało jej kolejne uderzenie z większej wysokości i na większej prędkości. Osoba w rakach z kijkami, przygotowana bardzo dobrze do wycieczki. Doznała tylko urazu głowy i barku. Odtransportowano ją helikopterem do szpitala. Pozostawiła mi pamiątkę na piszczelu :) gdyż hamowaliśmy razem kilka metrów - ja, ona i wbity rak w moją nogę :)Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7938908557770600209.post-76717347719029955782017-07-10T22:16:47.343+02:002017-07-10T22:16:47.343+02:00Bardzo dobry i mądry tekst, niesie mnóstwo cennych...Bardzo dobry i mądry tekst, niesie mnóstwo cennych informacji bez nadmiernego straszenia i moralizatorskiego nadecia,dzięki temu czyta się go przyjemnie,nie nudzi i daje do myślenia 😊 Wielkie dzięki za ten wpis. Ja bym jeszcze dodała jedno zagrożenie - napotkane istoty żywe. Niedźwiedzie na przykład.Kleszcze, komary i inne tego typu rozkoszne żyjątka. A przede wszystkim tłumy ludzi! Takich co to potwornie się spieszą, wyprzedzają w niebezpiecznych miejscach, chwytają za łańcuchy zanim zdążysz z nich zejść albo idą stromą wąską ścieżką w odległości 5 cm za Tobą, sarkając i dysząc Ci w kark co może spowodować, że zamiast iść ostrożnie i bezpiecznie swoim tempem mimowolnie pod presją przyspieszasz, tracisz koncentrację i lądujesz na dole kilka godzin przed planowanym końcem wycieczki...niestety ostatniej. Ludzi, którzy jednokierunkowym szlakiem idą pod prąd bo taką mają ochotę a w ogóle to tylko totalne leszcze przestrzegają tego typu zasad (autentyk z zeszłego roku, szli z Koziego na Zawrat i tak odpowiedzieli, gdy zwróciłam im uwagę). Którzy nie stresują się zupełnie takimi drobiazgami jak zrzucanie kamieni tudzież innych rzeczy (np butelki z wodą) na tych niżej. A na szczycie muszą w tej chwili zrobić fantastyczne zdjęcie i to, że stoisz akurat na samej krawędzi nad przepaścią to Twój problem, on właśnie teraz musi się tamtędy przepchnąć żeby zapozować i prędzej walnie Cię w łeb selfie-stickiem niż poczeka minutę aż się odsuniesz bądź zwyczajnie Cię o to poprosi. Jasne, spotkasz też sporo fantastycznych, rozsądnych i pomocnych osób, spotkasz całe mnóstwo takich neutralnych i zupełnie nieszkodliwych...no ale skoro miało być o zagrożeniach to napisałam o tych, którzy są niebezpieczni dla siebie i co gorsza otoczenia. Dla mnie osobiście skala trudności szlaku (i skala strachu w eksponowanych miejscach) wzrasta minimum dwukrotnie kiedy jest on zatłoczony. Tylko jak się przed tym ustrzec? Na szczęście jest na Twoim blogu cały wpis o ciszy i spokoju w górach 😊 a kiedy już wpakujemy się w dziki tłum na trudniejszym szlaku to co...ostrożność 200% normy, medytacja i równowaga wewnętrzna, zasada "Widzisz debila - nie zbliżaj się, poczekaj aż sobie pójdzie" i odpowiednio dobrany górski towarzysz,którego wsparcie było dla mnie nieocenione 😃 Gosia z Gdynihttps://www.blogger.com/profile/12423160123595538889noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7938908557770600209.post-20066294129447236992017-07-10T18:01:12.584+02:002017-07-10T18:01:12.584+02:00Oczywiscie,wiele złego zdarzyło się w zejściu.Ale ...Oczywiscie,wiele złego zdarzyło się w zejściu.Ale jak ja chodziłem po Tatrach /przepraszam za chwalenie sie/ - to koncetracja musiała być bez przerw ,aż do Kuźnic i piwka na dole,własnie wiedząc o luziku w drodze na dół na zmęczonych nogach,które tak chcą się wtedy potykać.Marek 1946https://www.blogger.com/profile/03813459119357633906noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7938908557770600209.post-28638399641123131252017-07-10T17:20:33.607+02:002017-07-10T17:20:33.607+02:00Dobre podsumowanie. Tyle, że większość czytających...Dobre podsumowanie. Tyle, że większość czytających pewnie i tak będzie musiała kiedyś wyciągnąć wnioski z własnych błędów ;). Niby człowiek zdaje sobie z tych wszystkich rzeczy sprawę, ale jak przyjdzie co do czego i tak podejmuje złe decyzje, albo robi coś głupiego.<br />Zabrakło mi właściwie tylko jednej uwagi. Często jest tak, że idziemy w ciężkich warunkach albo trudnym terenem. Wtedy jesteśmy w pełni skoncentrowani i ryzyko błędu jest mocno ograniczone. Najgorszy jest moment kiedy myślimy, że teraz już będzie luzik. Zlazłem z lufiastej grani, krux mam za sobą, teraz złażę szybciutko w dolinę. Ciśnienie schodzi i... właśnie wtedy lubi następować moment, w którym nagle walisz głową o skałę i nawet nie wiesz co się stało. Parę razy już tak miałem ;)BJnoreply@blogger.com