środa, 18 kwietnia 2018

"Śmiech na linie". Ivan Bajo

Być może nie natknęliście się nigdy na opowiadania Ivana Bajo, ale ciężko mi uwierzyć, że nigdzie nie napotkaliście jego rysunków. Pojawiają się one bowiem gdzieniegdzie jako naklejki, czasem też jako ilustracje do górskich tekstów. Nie wiem, czy jest tam nadal, ale parę lat temu, pod stołówkowym okienkiem w Terince wisiała następująca, jakże trafna, wlepa:

Autor tych humorystycznych górsko-wspinaczkowych rysunków, okazuje się być wszechstronnie utalentowany. Poza wspinaniem i popełnianiem prześmiewczych obrazków, zdarzyło mu się również, między innymi, coś niecoś napisać.

Książka "Śmiech na linie", jest de facto zbiorem jego opowiadań, pisanych dla znajomych, samego siebie i dla zwykłej frajdy, a nie po to, by kiedyś wydać książkę. Stąd opowiadania są bardzo różnorodne - jedne mocno związane ze wspinaczką (dodajmy, że głównie tatrzańską, autor jest bowiem Słowakiem), inne mniej, jedne oparte o prawdziwe wydarzenia, inne zmyślone, jedne zabawne, inne mocno refleksyjne. Są też, moim osobistym zdaniem, nierówne - jedne lepsze, inne gorsze. Niektóre czyta się właściwie jednym tchem, przez inne ciężko mi było przebrnąć. Całościowo jednak, "Śmiech na linie" to zupełnie przyjemne czytadło, będące peanem na cześć wielorako rozumianej radości życia, przyjaźni, no i oczywiście wspinaczki.

Ta ostatnia gra w książce, siłą rzeczy, główne skrzypce. Warto jednak wspomnieć, że inna jest to wspinaczka od tej, jaką znamy (czy też niektórzy uprawiamy) dzisiaj. Książka, poza walorami czysto rozrywkowymi, daje też pewną lekcję historii o tym, jak to się drzewiej wspinało. I jest to lekcja poprowadzona ciekawie.


Całość urozmaicają, wspomniane już, liczne obrazki. Te zestarzały się nieco bardziej niż treść, niektóre z nich można by uznać za lekko przaśne, ale nie brakuje też perełek. W każdym razie, kto chce szerzej poznać twórczość autora słynnych górskich "komiksów", niechaj sięga po tę pozycję. Kto ma ochotę poczytać coś lekkiego z górami w tle - niech czyni to samo. :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz