Książka "Śmiech na linie", jest de facto zbiorem jego opowiadań, pisanych dla znajomych, samego siebie i dla zwykłej frajdy, a nie po to, by kiedyś wydać książkę. Stąd opowiadania są bardzo różnorodne - jedne mocno związane ze wspinaczką (dodajmy, że głównie tatrzańską, autor jest bowiem Słowakiem), inne mniej, jedne oparte o prawdziwe wydarzenia, inne zmyślone, jedne zabawne, inne mocno refleksyjne. Są też, moim osobistym zdaniem, nierówne - jedne lepsze, inne gorsze. Niektóre czyta się właściwie jednym tchem, przez inne ciężko mi było przebrnąć. Całościowo jednak, "Śmiech na linie" to zupełnie przyjemne czytadło, będące peanem na cześć wielorako rozumianej radości życia, przyjaźni, no i oczywiście wspinaczki.
Ta ostatnia gra w książce, siłą rzeczy, główne skrzypce. Warto jednak wspomnieć, że inna jest to wspinaczka od tej, jaką znamy (czy też niektórzy uprawiamy) dzisiaj. Książka, poza walorami czysto rozrywkowymi, daje też pewną lekcję historii o tym, jak to się drzewiej wspinało. I jest to lekcja poprowadzona ciekawie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz