niedziela, 11 grudnia 2022

Prezent dla górskiej łajzy z niebieskiego sklepu ;)


Jak część z Was zapewne wie (w każdym razie ja się z tym nie kryję), pracuję w pewnym popularnym sklepie z artykułami sportowymi i outdoorowymi :). Produkty turystyczne z Decathlonu znam dobrze i sama wielu używam. Nie wszystkie są zapewne godne polecenia, ale wiele z nich - owszem.
Prezentownik wrzucam już trzeci rok z rzędu. Mam możliwość w ramach swojej pracy tworzyć linki afiliacyjne i dostaję prowizję od wygenerowanej z nich sprzedaży. Być może znajdziesz tu inspirację na prezent, a jeśli i tak planujesz coś zamówić, to będzie mi miło, jeśli zrobisz to przez mój link ( TUTAJ link do strony głównej).

czwartek, 8 grudnia 2022

2022 - raz w miesiącu góry (część I)

 

To nie było postanowienie noworoczne. W poprzednim roku mieliśmy z Marcinem taki krótki ciąg, że byliśmy razem w górach w sierpniu (Mała Fatra), wrześniu (Tatry) i październiku (Bieszczady), a potem... a potem dopiero w styczniu roku następnego. No ale skoro styczeń to nowa karta i nowy początek, to Marcin rzucił hasło (już po styczniowym wyjeździe), że może byśmy tak co miesiąc gdzieś w góry sobie skakali. Dość szybko nie pykło skakanie co miesiąc razem, ale ja, póki co (jest wrzesień, gdy zaczynam pisać ten post), utrzymałam statystyki. Same w sobie wycieczki w większości były krótkie i umiarkowanie emocjonujące, przez co niekoniecznie nadające się na osobne wpisy na blogu. Po zebraniu jednak w całość robi się z tego jakaś historia i katalog pamiątkowych zdjęć. A zatem:

środa, 7 września 2022

Gdy celem jest droga - przejście przez Tatry Niżne

Pierwotny pomysł na ten urlop był inny, ale galopujące podwyżki absolutnie wszystkiego skłaniają raczej do ostrożnego zarządzania niewielkimi wszak oszczędnościami, odłożenia wielkich marzeń na jakieś bliżej nieokreślone "może kiedyś" i zadowolenia się tym, co oferuje niedaleka okolica. Mamy jednak to szczęście, że oferuje wiele. A jeżeli nasze rodzime podwórko nam nie wystarcza, to zawsze można zajrzeć do sąsiadów. Taka Słowacja przecież górami stoi. Tatry słowackie (przynajmniej Wysokie) znam nie gorzej niż nasze, Słowacki Raj kiedyś kiedyś odwiedziłam, w ubiegłym roku dałam się wyciągnąć na Małą Fatrę... A w tym...

wtorek, 21 grudnia 2021

Walka w błocie - Garmont Vetta GTX test (no i jesienne Bieszczady)

Jesienne Bieszczady chodziły mi po głowie od dwóch lat, ale jakoś się nie składało. Brakowało też motywacji, żeby wybrać się tam samej. Tym razem miałam towarzysza, który góry te zna i bardzo lubi, a którego wystarczyło tam zawieźć, żeby on ogarnął resztę. Łącznie z puszczaniem mi w samochodzie tej całej bieszczadzkiej poezji śpiewanej, która normalnie wywołuje we mnie gęsią skórkę, a gdy rozbrzmiała w głośnikach na początku tamtejszych serpentyn nawet (krótkotrwale jednak) przypasowała mi do klimatu.

środa, 8 grudnia 2021

W Janosikowej krainie - kilka dni na Małej Fatrze

Nie trafiłabym na Małą Fatrę, przynajmniej jeszcze nie teraz, gdyby nie znajomość z Marcinem. Pisaliśmy początkowo przez neta, a że miał jakieś zdjęcia z gór, to - chcąc podtrzymać rozmowę - zapytałam grzecznie, co to za góry. No i to była Mała Fatra właśnie. Od pierwszego spotkania słuchałam o tej Małej Fatrze i o tym, jak zabrakło mu dwudziestu minut, żeby wejść na Wielki Krywań, kiedy przyszła burza (do tego jeszcze w tej relacji wrócimy ;). W lipcu mieliśmy się wybrać w Tatry, w których Marcin - który historię chodzenia po górach ma bogatą, ale zupełnie różną od mojej - był raz, z dziesięć lat temu. Nie pykło przez pogodę. W sierpniu zgodziłam się na Fatrę, bo jego ciągnęło, a ja stwierdziłam, że czemu nie.