Każdy, kto zaczyna interesować się Tatrami, prędzej czy później napotyka się na pojęcie ich "korony". Ktoś koronę kompletuje, ktoś o koronie marzy, ktoś ma koronę zrobioną. Pojawia się też skrót: "WKT". Którego rozwinięciem jest właśnie "Wielka Korona Tatr".
Na tym zdjęciu widać co najmniej 6 szczytów WKT (nie jestem pewna Ganku). A gdybym miała szerokokątny obiektyw, to spokojnie załapałyby się 2 albo nawet 3 kolejne. Widok z Durnego Szczytu. |
Co to takiego jest? Ano zbiór najwyższych tatrzańskich szczytów, ograniczony pewnym kryterium, o czym zaraz. Jakież to szczyty? Ano takie:
- Gierlach - 2665 m
- Łomnica - 2634 m
- Lodowy Szczyt - 2630 m
- Durny Szczyt - 2625 m
- Wysoka - 2565 m
- Kieżmarski Szczyt - 2558 m
- Kończysta - 2540 m
- Baranie Rogi - 2536 m
- Rysy - 2503 m (wierzchołek Słowacki!)
- Krywań - 2496 m
- Staroleśny Szczyt - 2492 m
- Ganek - 2465 m
- Sławkowski Szczyt - 2453 m
- Pośrednia Grań - 2440 m
Rysy |
Baranie Rogi |
Głównie dlatego, że jest położona na Słowacji. Polski turysta, odkrywający Tatry, zapewne szybko zacznie rozpoznawać spiczastą sylwetkę Kościelca, nauczy się odróżniać Mięgusza Wielkiego od Rysów, zapamięta, że to takie zaraz za Kasprowym to Świnica. Pewnie obije mu się o uszy, że najwyższy jest Gerlach, ale to już po drugiej stronie granicy. Wszelkie pozostałe nazwy z koronnej listy brzmieć zaś dla niego mogą cokolwiek egzotycznie. A w którymś momencie mogą zacząć brzmieć też kusząco...
Dlaczego czternaście? Dlaczego zestawienie WKT urywa się na Pośredniej Grani, a nie zahacza o następnego w kolejce (i polskiego!) Mięgusza, choć wówczas "zaokrągliłoby się" ładnie do piętnastu?
Krywań |
To jednak nie do końca tak, że postanowiono wybrać 14 najwyższych szczytów Tatr, a pod nimi postawić definitywną krechę.
Szczyty WKT też są ośmiotysięcznikami. Tyle że mierzonymi nie w metrach, a w stopach. Każdy z należących do korony szczytów jest wybitny i przekracza wysokość 8 tysięcy stóp. No i tak się jakoś ładnie złożyło, że również jest ich 14.
Mięguszowieckiemu Szczytowi Wielkiemu do bycia "ośmiotysięcznikiem" brakuje dokładnie jednej stopy.
Duże znaczenie ma wybitność. Są w Tatrach szczyty, które wysokością "łapałyby się" do korony, jednak nie znajdują się w niej ze względu na to, że nie są wybitne. Wybitność, czyli minimalna deniwelacja względna, to liczba określająca, na ile szczyt wyróżnia się ze swego otoczenia.
Dla przykładu wybitność Gerlacha to aż 2355 metrów. Ale już Durny Szczyt ma wybitności jedynie 111 metrów i ledwo łapie się do klasyfikacji. Za wybitne bowiem uznaje się szczyty liczące 100 i więcej metrów wybitności.
Batyżowiecki Szczyt liczy sobie 2448 m n.p.m. wysokości. Jest więc o 7 metrów wyższy od Pośredniej Grani należącej do korony. Batyżowiecki do niej nie należy, gdyż nie spełnia kryterium wybitności - liczy ona dla tego szczytu tylko 93 metry.
Lodowy Szczyt |
Po co zbierać koronę? Oczywiście tylko dla samego siebie. Nie przyznają za to żadnego medalu (natomiast może się trafić mandat, ale o tym za moment), na zdobywców nie spływa też jakaś szczególna chwała i gloria, bo jest ich wielu, a wyczyn, obiektywnie rzecz ujmując, do jakichś straszliwie wybitnych nie należy. Po prostu, ten, kto sporo po Tatrach chodzi, zwykle zupełnie naturalnie zaczyna sobie precyzować górskie marzenia i cele i jednym z nich bywa skompletowanie korony.
Gerlach i Kończysta |
Dla kogo korona? Na pewno nie dla każdego...
Jak często się słyszy: byłem na Rysach i Orlej, to teraz korona!
No chcesz, to sobie idź, ale to już nie jest takie proste. Dlaczego? Ano dlatego, że poza wspomnianymi Rysami, oraz Krywaniem i Sławkowskim Szczytem, wszystkie koronne wierzchołki są pozbawione prowadzących na nie szlaków.
To nie oznacza oczywiście, że nie da się na nie wejść. To nie oznacza nawet, że wejście na nie zawsze będzie technicznie trudne, czy też inaczej: technicznie trudniejsze od przejścia na przykład Orlej Perci. Zwykle klasyczne drogi prowadzą terenem o podobnej skali trudności (0+).
Pośrednia Grań |
Brak szlaku oznacza natomiast coś innego:
- nie ma oznakowań wskazujących kierunek drogi
- zwykle jest pusto, na całej drodze możesz nie spotkać ani jednego innego turysty
- nie ma wyraźnie wydeptanych ścieżek
- pobłądzenie może skutkować nie tylko utratą czasu, pozostaniem na noc wysoko w górach, ale też władowaniem się w trudny teren, z którego może nie być bezpiecznego odwrotu
- w świetle prawa samodzielne poruszanie się poza szlakiem jest nielegalne i grozi mandatem *
Sławkowski Szczyt |
Natomiast wszystkie wymienione powyżej niebezpieczeństwa znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, gdy tylko, zgodnie z literą prawa, zdecydujemy się skorzystać z usług licencjonowanego przewodnika. Ten zna drogę i bez wątpienia poprowadzi swych klientów prawidłowo. Ponadto zaasekuruje. Nie zagwarantuje bezpieczeństwa, bo to w górach jest poniekąd niemożliwe, ale na pewno zminimalizuje ryzyko.
Brzmi cudnie, czemu więc ludzie decydują się na samodzielne i tym samym zakazane wyjścia? Powody są zasadniczo dwa.
Gerlach, tuż pod szczytem |
Pierwszy to po prostu kasa. Wzięcie przewodnika to jest fura forsy. Cena właściwie absurdalna, równająca się, lub nawet przekraczająca cenę wielu elementów górskiego wyposażenia osobistego. Jedna wycieczka to kilkaset złotych od osoby. Za te same pieniądze można kupić dajmy na to uprząż, kask, jakieś karabinki. Za równowartość następnej - partnerzy mogą kupić linę. Za dwie czy trzy kolejne - opłacić sobie kurs skałkowy, czy taternicki. Za równowartość opłacenia przewodnika na wszystkie pozaszlakowe szczyty WKT, a jest ich 11, delikwent może się spokojnie wyszkolić i oszpeić. I jeszcze mu na ewentualny mandat zostanie. Kusi, co nie?
Żeby nie było tak kolorowo i żeby zanadto nie zachęcać - nawet ze szpejem i laurkami z kursów, to wciąż jest ryzykowna zabawa. A odnajdywanie drogi jest umiejętnością trudną, nieoczywistą i nie do nabycia na kursach.
Drugim powodem bywa honor. Inaczej się zdobywa szczyt samodzielnie, inaczej w zespole osób o podobnych umiejętnościach, a inaczej na postronku, idąc za zadkiem opłaconego przewodnika. To wciąż jest jakiś tam indywidualny wyczyn, do tego też trzeba kondycji, sił i odwagi. Ale to jednak nie to samo, co pójść samemu. Co kto lubi.
Kieżmarski i Durny Szczyt |
* Wracając do kwestii prawnych. Na terenie TANAP legalne bez brania przewodnika jest:
- poruszanie się po szlakach
- poruszanie się po drogach wspinaczkowych, które są rozumiane jako te o trudnościach II i więcej (aczkolwiek latem po tak "łatwych" drogach poruszać się można tylko w czasie zejścia; chyba że są to granie)
- podchodzenie do dróg wspinaczkowych i schodzenie z nich
Tak więc wejście na Gerlach przez np. Wielicką Próbę, czy też na Baranie Rogi z Baraniej Przełęczy przez Baranią Galerię, a więc drogi 0+ z całą pewnością nie są dozwolone do samodzielnej eksploracji.
Dozwolone jest wejście na te same szczyty drogami stricte wspinaczkowymi, ale te z kolei wymagają już sporych umiejętności. Nie tylko orientacyjnych i sprzętowych, ale też po prostu technicznych.
Na szczycie Wysokiej |
Ogólnie w przepisach parkowych, zarówno słowackich, jak i polskich panuje dość imponujący mętlik. Na wiele pytań brakuje jednoznacznych odpowiedzi, a to, co powyżej napisałam, to zbiór informacji wykopanych w przeróżnych miejscach internetu. Zebrałam, porównałam ze sobą i spisałam możliwie najrzetelniej, pomijając kwestie budzące moje wątpliwości.
Podsumowując:
Zdobycie korony możliwe jest wyłącznie pod opieką licencjonowanego przewodnika. A przynajmniej legalne zdobycie korony. (Jest wyjątek, o wyjątku zaraz.)
Nie ma od tego żadnych odstępstw. Ani legitymacja członkowska klubu wysokogórskiego, ani kompletne obszpejenie się i wyrycie topografii na pamięć, ani nawet bycie na przykład wybitnym himalaistą nie zmienią faktu, że bez przewodnika jest się na danym terenie bezprawnie.
Łomnica i Kieżmarski Szczyt |
Wspomnianym w nawiasie wyjątkiem jest zdobycie wszystkich bezszlakowych szczytów korony drogami wspinaczkowymi.
Wejście na nie drogami klasycznymi, najłatwiejszymi, zwykle oscylującymi wokół trudności 0+/I jest oczywiście fizycznie możliwe i osiągalne bez przewodnika. Ale zabronione.
Poza tym, że zabronione - jest zwyczajnie trudne. Wymaga uprzedniego gruntownego zapoznania się z trasą, umiejętności rozpoznawania formacji skalnych (żleb, kominek, grzęda itd.), dobrej znajomości topograficznej terenu.
Staroleśny Szczyt |
Z punktu widzenia prawa ludzkiego, za zejście ze szlaku grozi mandat wlepiony przez napotkanego strażnika parku.
W świetle prawa gór, za porywanie się z motyką na słońce grozi wyrok nawet ostateczny.
Pisząc powyższy tekst, stawiałam sobie za cel dostarczenie przydatnych informacji i wyjaśnienie kwestii będących często powtarzającym się przedmiotem pytań na różnorodnych forach tatrzańskich. Tekst nie ma na celu zachęcania do łamania prawa. Nie ma też na celu zniechęcania doń ;).
Ganek |
Cześć,
OdpowiedzUsuńGanek musi być widoczny na 100%:-)
"Na tę drugą składają się wszystkie (wybitne) ośmiotysięczniki świata. I jest ich czternaście."
Wedle informacji, jakie można znaleźć w sieci, ośmiotysięczników spełniających kryterium wybitności stumetrowej jest więcej, przez co tatrzańska "Wielka Korona" jest zrobiona na siłę, ale to tylko moje doszukiwania:)
"Wybitność" to w ogóle głupia charakterystyka i wcale nie spełnia swej definicji - nie pokazuje "jak bardzo szczyt wyróżnia się w swym otoczeniu". To by oznaczało, że K2 ma małą wybitność, bo jest w otoczeniu oddalonego o ponad tysiąc kilometrów Everestu:)
Też tak mi się wydaje z tym Gankiem, ale nie wiem, który to na tym zdjęciu :).
UsuńOdnośnie dywagacji na temat wybitności - pewnie masz rację. Aż tak się nie wgryzałam w temat.
No właśnie im jest dalej od wyższego szczytu tym szansa na większą wybitność bo na tak długim dystansie zapewne trafi się teren bardzo nisko położony.
UsuńK2 ma wybitność ponad 4km i jest 22 na świecie pod tym względem, może słabo jak na drugi szczyt Ziemi, ale zdecydowanie nie jest to mała wybitność ;).
OdpowiedzUsuńSuper artykuł, czegoś takiego szukałem!
OdpowiedzUsuńMam jeszcze trochę pytań. Piszesz, że na większość szczytów są drogi 0+. Jakie Twoim zdaniem trzeba mieć wspinaczkowe doświadczenie żeby się na takie drogi wybrać? Czy panel wystarczy, czy raczej trzeba być obytym w skałach? Czy na 0+ wystarcza asekuracja lotna? A może w ogóle bez (Orla to też chyba 0+)?
Pozdrawiam i będę wdzięczny za odpowiedź :)
Doświadczenie wspinaczkowe jakieś tam warto mieć, bo to zawsze pomaga, zwiększa pewność ruchów. Aczkolwiek drogi 0+ to, jak sam zauważyłeś, trudność taka jak na Orlej (tyle że zwykle nie ma łańcuchów), więc też nie trzeba być od razu nie wiadomo jakiej klasy wspinaczem. Ja zazwyczaj chodzę bez asekuracji, w zespole, który zna się na rzeczy można oczywiście iść z lotną (ale nie dwójką samobójką!).
UsuńDzięki!
OdpowiedzUsuń