sobota, 21 kwietnia 2018

Softshell Windwarm 500 Quechua - test

fot. Bartek
W sumie dla mnie softshell jest ulubionym i najbardziej uniwersalnym ubraniem. Nieźle chroni przed wiatrem, daje sporo ciepła, zaimpregnowany ustrzeże przed niewielkim deszczem. Coś jak kurtka i polar w jednym. Do tego dochodzi zwykle zgrabny krój i, voila, mamy ciuch nieomal idealny.


Słowem wyjaśnienia - pod pojęciem softshell rozumie się zwykle odzież zakładaną na górną część ciała, będącą czymś pomiędzy kurtką a bluzą. W rzeczywistości softshell to tkanina, której główne właściwości to ochrona przed wiatrem i oddychalność - w odróżnieniu od hardshella, czyli tkaniny wysoce wodoodpornej, ale niestety gorzej oddychającej.

Zanim zaczęłam użytkować opisywanego softa, miałam już do czynienia z co najmniej dwoma innymi. Ten spodobał mi się ze względu na wspomniany krój (bardzo kobiecy, dopasowujący się do sylwetki), kaptur (dla mnie softshell bez kaptura właściwie nie ma racji bytu), lekkość i różowe wstawki przy suwakach. Po kilku miesiącach noszenia w różnych warunkach, stwierdzić mogę, co następuje:

- Trwałość - soft był zakładany i prany już sporo razy i jak dotąd wygląda właściwie jak nowy (poza materiałem użytym pod pachami - ten fragment softa mechaci się, ale dla mnie to nie problem, bo mam golarkę do ubrań). Jedyną wadą, jaką na dzień dzisiejszy posiada, jest mała dziurka na klatce piersiowej - ta wynikła niestety z nieostrożności, podczas posiadówki przy ognisku. Suwaki działają bez zarzutu, nic się nie zacina, nic się też nigdzie nie pruje, nie blaknie, ani w żaden inny sposób nie niszczeje. Pod tym względem rewelacja (no, może poza tym mechaceniem).

- Ładność - cóż, kiedyś wybierałam ciuchy przede wszystkim tanie i jak najbardziej funkcjonalne. Estetyka schodziła na drugi plan, gdy człowiek musiał wyłożyć kasę na właściwie wszystko, co potrzebne do trekkingu, prawie na raz. Obecnie stawiam też na urodę noszonych rzeczy. I uważam, że ten soft jest naprawdę niczego sobie.

- Ciepło - soft z zasady sam z siebie za bardzo nie grzeje. Ten coś tam jednak grzeje - ma bowiem podszewkę polarową. Dodatkowe atuty to mankiety naciągane na kciuki i gumka, pozwalająca ściągnąć dół. W kwestii ciepła, zadanie softshella, to przede wszystkim ochrona przed wiatrem. Na umiarkowane warunki ten jest idealny. Niestety jeśli chodzi o samo zagadnienie...

- Ochrona przed wiatrem - tu drobny minus. Przed lekkim wiatrem oczywiście chroni, silniejsze podmuchy potrafią się jednak przez niego przedrzeć. Dramatu nie ma, ale mój poprzedni soft radził sobie odrobinę lepiej.


- Ochrona przed deszczem - tu za to duży plus. Soft zasadniczo przed deszczem chronić nie ma, chociaż w tym wykorzystano materiał hydrofobowy. Ja go sobie impregnuję. I gdy w Norwegii, w czasie wycieczki na Kjerag rzucało w nas żabami, po zdjęciu soft nadawał się do szorowania podłogi, ale ja pod nim byłam prawie sucha.

- Wentylacja - tu jest całkiem nieźle, czuć że materiał oddycha, ponadto pod pachami wszyte są suwaki, jest tam też użyta inna tkanina (ta, co się niestety mechaci).


Na jakie warunki?

Zima

Zimą soft, moim zdaniem, świetnie sprawdza się jako warstwa wierzchnia. W czasie intensywnego wysiłku jest nam ciepło, kurtka puchowa jest więc zwykle zbędna. Sam polar wystarczyłby może, gdyby nie wiatr, który o tej porze roku przeszywa do kości. Tu cały na biało (softshelle występują w raczej innych kolorach, ale niech tam) wchodzi soft - założony na polar, potrafi zaradzić nagłym zimnym dreszczom na podejściu. W czasie zejścia, czy postoju może być natomiast założony na puchówkę.


Lekki deszcz

Jeśli prognozy nie przewidują ulew i w ogóle jakikolwiek opad jest opcjonalny, branie kurtki z membraną przeciwdeszczową, jako dodatkowego bagażu, staje pod znakiem zapytania. Jeżeli natomiast i tak mamy w planach zabrać ze sobą soft - ten powinien wystarczyć na mżawkę, czy niewielki deszcz. Oczywiście warto go przedtem spryskać impregnatem.

Wieczorny chłód/szczytowa pizgawica

Latem, podczas ruchu, tak solidna warstwa jak softshell może być zbędna. Co innego, gdy przyjdzie nam posiedzieć na wyniosłym szczycie, gdzie powietrze rzadko kiedy jest nieruchome, czy spędzić wieczór na przykład w leśnej głuszy.

Okres przejściowy

Jeszcze nie zimno, ale już nie upał. Już nie mróz, ale jeszcze nie lato. Soft to dobra warstwa na przejściówkowe klimaty.


PODSUMOWANIE

Ogólnie rzecz biorąc - jestem zadowolona. Soft świetnie radzi sobie w większości sytuacji - jedynie poza naprawdę lodowatym wiatrem. Innych zastrzeżeń brak. Zastanawiam się tylko, czy nie lepiej było wziąć większego rozmiaru, aby móc więcej i swobodniej pod nim upchać.

Gdybyście nie zauważyli linków do modelu softa w tekście, to jeszcze jeden macie TUTAJ :).

Tekst powstał we współpracy z marką Quechua, ale został napisany w pełni szczerze.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz