Tekst pisany dla tak zwanego fun'u, więc z dystansem bracia i siostry, z dystansem. :) Do której kategorii zaliczylibyście siebie? A może jakiejś brakuje?
Szczypiorek
Typ o lekkich objawach psychozy paranoidalnej - wszędzie widzi Rysy. Obiło mu się o uszy, że kolory szlaków nie mają znaczenia, ale na czarny na wszelki wypadek nie pójdzie. (Pod rozwagę władz miasta Zakopanego: wytyczyć Krupówkami szlak czarny, zrobi się luźniej.) Rozpoznać go trudno, gdyż wtapia się w tłum i w statystyki, raz nosząc miejskie sandały (a swoją drogą, niechaj sobie nosi KLIK), a innym razem ekspedycyjne buciory (patrz: neofil).
Pięknoduch
Gładzi źdźbła trawy, nawiązuje konwersacje z leśnymi insektami, wzrusza go wszystko, nawet widok błota. Wrażeń duchowych z pewnością można mu pozazdrościć. Gorzej z estetycznymi - przez łzy niewiele widzi.
"O, te tam to muszą być Rysy!" |
Neofil
Turysta chwilowo tatrzański. Szwagier wyciąga go do Zakopanego, rzuca się zatem w wir zakupów, wchodząc tym samym w posiadanie najnowszego modelu skorup Zamberlana i łapawic puchowych. Wjeżdża w tego typu wyposażeniu na Kasprowy w sierpniu, gdzie wygląda, bez dwóch zdań, najbardziej pro ze wszystkich obecnych. Za tydzień pojedzie na kajaki lub żagle z podobnym zaangażowaniem. W warunkach domowych rozpoznać go można po tym, że brakuje mu miejsca w szafach.
Człowiek-który-idzie-na-Orlą-Perć
Chcąc wysępić fajkę pod schroniskiem, rzuci od niechcenia, że palić to mu się chce z nerwów, bo jutro idzie na Orlą. Rozmawiając o pogodzie, wspomni, niby mimochodem, że dla niego jutrzejsze prognozy mają szczególne znaczenie, bo wybiera się na Orlą. Dosiadając się do stolika, zagai w pierwszej kolejności o to, czy ktoś jutro może na Orlą...? Bo on owszem. A niechże się trafi jakaś niewiasta, najlepiej z kategorii "szczypiorek", już on jej opowie, jaki to heroiczny czyn czeka go nazajutrz. Stadium larwalne Człowieka-który-był-na-Orlej-Perci.
"Na odcinku Zawrat-Kozi są wszystkie drabinki na Orlej. Wszystkie cztery." (cytat prawdziwy) |
Człowiek-który-był-na-Orlej-Perci
Podobnie jak typ poprzedni, raczej nie pozwoli sobie pozostać niezauważonym, nie trzeba więc zanadto wyostrzać zmysłów, aby go rozpoznać.
Wyga
Przeciwieństwo Człowieka-który-idzie-na-Orlą. On na Orlej był bowiem już siedemnaście razy, z czego dwa razy szedł tyłem, a raz dłubał w nosie. Stawiał swe stopy obute w, pamiętające poprzedni ustrój polityczny, buty na szczytach, które mniej zaawansowani od niego turyści mylą z Rysami i Giewontem, a których prawidłowo rozpoznawać się nigdy nie nauczą. Zna odpowiedzi na wszystkie zadane i niezadane w okolicy schroniska pytania i aż pali się, aby ich udzielić. Zamiast tego, rzuca jedynie pobłażliwe lub pogardliwe spojrzenia, trawiony od środka bezsensem, co i rusz wyłapywanym niechcący z cudzych wypowiedzi.
Gawędziarz
Chciałby być wygą, ale że nie umie się ugryźć w odpowiednim momencie w język, inny los jest mu pisany. Snuje coraz głośniej swą opowieść, coraz więcej opadniętych szczęk gromadzi wokół siebie, coraz gęściej okrasza swoje dzieje to jakimś niedźwiedziem, to innym ocieraniem się o śmierć. I coraz częściej, gdyby tylko chciał usłyszeć cokolwiek poza westchnieniami wyrywającymi się z poruszonych do głębi słuchaczy, słyszałby prychnięcia wyg, siedzących nieco dalej, za to zaznających właśnie jednego z lepszych kabaretów w swoim życiu.
Rzeki przepłynąłem, góry pokonałem, ciemnym lasem szedłem, niedźwiedzia spotkałem, hej! |
Pokorny
W życiu motto ma jedno i cel zdaje się również mieć jeden - powtórzyć je nieskończoną ilość razy, najchętniej w komentarzach na fejsie. Niewykluczone, że wytatuował je sobie na pośladku. A skoro "do gór trzeba mieć pokorę", to w góry na wszelki wypadek nie chodzi. Za to chętnie wypowiada się na ich temat, jako niewątpliwy specjalista - wszak nigdy wypadku w nich nie miał i nigdy mieć nie będzie.
Niepokorny
Niepokorny, bo podejmuje ryzyko. Jakie? Ano wychodzi na szlak. A na szlaku, jak wiadomo, można się przewrócić, zgubić, zemdleć i potem TOPR ma ręce pełne roboty. A nie lepiej to popatrzeć na piękne Taterki z perspektywy np. Gubałówki? Po wjechaniu nań kolejką oczywiście, coby TOPR-owcy mogli się spokojnie kawy napić.
Biegacz
Typ wyjątkowo ciężki do zaobserwowania. Spotkania z nim doświadczasz zawsze wtedy, gdy nagły pęd powietrza muśnie Twoją skórę. Przy odrobinie szczęścia może udaje Ci się czasem zobaczyć oddalającą się kolorową kropkę. Biegacz to też typ szczególnie irytujący, zdaje się bowiem przeczyć wszelkim zasadom fizyki i zdecydowanie pogłębia w nas poczucie winy za wszystkie wypite, podczas oglądania ulubionego serialu, piwa i zjedzone do nich czipsy. Na szczęście przemieszcza się tak szybko, że czasem go nawet nie zauważamy. Uff.
O kimś zapomniałam? ;)
hahahah super...szacun młoda damo
OdpowiedzUsuńHmmm brakuje takiego "trekkingowca" co lubi połazić to tu to tam, na Orlą nie pójdzie bo się cyka, błoto go wkórza ale widoki owszem zachwycają, idzie w góry dla resetu itd no są tacy prawda?;)
OdpowiedzUsuńTu ja bym się odnalazła ;) Tylko z tym błotem, to bez przesady ;)
UsuńTaki trekkingowiec to taki przeciętny górski łazik, który zaliczył już trochę całodniowych wycieczek o różnych poziomach trudności, mniej więcej orientuje się w temacie i ma dobre buty. Nie może jednak zaliczyć się jeszcze do ekspertów Wyg i Gawędziarzy :)
Usuńo toto..to ja teraz...czyli stary zgred...hahahah
UsuńO i tu się wpasowałam. ;)
UsuńTo i ja tu pasuję =D Buty trekingowe mam ,a na Orlą nie pójdę bo sie cykam.
Usuńo cholercia ten trekingowiec to i ja ;)
UsuńTak, zdecydowanie są :-) powiedziałabym nawet, że ich dużo jest.
OdpowiedzUsuńGosia jednak świetnie ,,poszufladkowała" górskich turystów, tak z przymrużeniem oka ;-)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJeszcze jest: 'NADGORLIWY OJCIEC', goni dzieciaki po górach ponad ich siły mimo, że sam max. był na Beskidzie. Nie zważa na pogodę, plecak zapakowany jak na dwutygodniowy biwak. Na koniec dnia wymyśla jeszcze trudniejszy plan na kolejny dzień, ku radości dzieci i tankuje piwka. Witajcie w moim świecie :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńROWEREM-BYŁEM-NA ORLEJ - taka wariacja też mogłaby być. Już nawet przysłuchiwałam się kątem ucha pewnej opowieści, ze szczegółami...Wzbudzał podziw tu i tam ;)
Usuńja zdecydowanie Pięknoduch :D na nizinie trochę Gawędziarz, lubię opowiadać mrożące krew w żyłach historie ze szlaków, szczególnie Pokornym!
OdpowiedzUsuńA ja w górach lubię pośpiewać szanty. Serio.
OdpowiedzUsuńW poniedziałek jadę szlajac się sam przez kilka dni będę bacznie się przyglądać sobie :)
A w ogóle to parsknąłem kawą czytając, brawo :)
haha, dzięki :)
UsuńEkstra podsumowanie, brawo za dogłębną spostrzegawczość i trafną ocenę! :) można udostępniać?
OdpowiedzUsuńno jasne, że można! :)
UsuńDodałbym jeszcze fotografa.
OdpowiedzUsuńNic nie widzi bo wszystko fotografuje. W wolnej chwili o strzelania fotek, maszeruje raźno z aparatem na kiju do samojebek i filmuje sam siebie.
Artur
to bardziej bloger ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńuwielbiam wędrować, choć trwa to naprawdę ułamek sekundy, za biegaczami. wtedy wiatr w oczy nie wieje, jakoś się tak raźniej idzie i w tempo ;)
OdpowiedzUsuńZabrakło mnie!
OdpowiedzUsuńGdzie jest piwosz tatrzański kontemplacyjny? ;P
przydał by się jaszcze typ pozdrawiający idących na szlaku dopiero od Zawratu wzwyż
OdpowiedzUsuńno na drodze do Morskiego Oka to raczej ciężko :)
UsuńA jeszcze zabrakło osobnika typu "marzyciel tatrzanski". Marzy żeby połazić po górach, zdobyc jakieś choćby średnio trudne szczyty, kondycja jako taka chyba jest ale zebrac się nie może, chętnych wspolkompanow brak, góry to jednak góry i trzeba mieć do nich pokore, samemu nie pojedzie bo głupio, bo nie da rady. Siedzi na forach i blogach, obserwuje wyczyny innych ludków i marzy dalej. Rok po roku mija, urlop za urlopem, marzenia dalej są takie same ale coraz bardziej oddalajace się, choć góry od milionow lat w tym samym miejscu stoją i ani myślą się ruszyć.
OdpowiedzUsuńPozdro.
Taka właśnie "tatrzańska marzycielka"
To może czas zebrać się w sobie i zrealizować marzenia...? :)
UsuńNo a gdzie turysta rodzinny ? ;) przemieszcza się głównie dolinami, najczęściej z dwójką dzieci z czego jedno w wózku (w wersji upgrade: w profi-górkim-nosidełku), na widok straganów z badziewiem wpada w lekką panikę, w schroniskach pyta o możliwość podgrzania zupki ze słoiczka w mikrofali ;) /dzierzba
OdpowiedzUsuńCzytając powyższy komentarz, niestety muszę stwierdzić, że chyba poniekąd noszę miano turysty rodzinnego... :) My z kolei jeździmy w Bieszczady z dziećmi, raczej unikamy poważnych wysokości, na szczęście zupek nie noszę- wystarczą kanapki, a stragany z badziewiem omijamy szerokim łukiem. Pozdrawiam wszystkich turystów rodzinnych! :)
OdpowiedzUsuńOj tam zaraz 'niestety' ;) taki etap, potem dzieciaki podrastają i mają chęć na więcej (albo i nie ;P) dzierzba
UsuńNajnowszy typ: bolące kolana :-)
OdpowiedzUsuńO, to wypisz-wymaluj moja kategoria. Osiągnęłam level expert. Każde zejście trwa 2-3 razy dłużej niż podejście. Jak już nie mam siły wyć i płakać z bólu to się wkurzam, obwiązuję kolejny bandaż po wierzchu spodni na okrętkę i kuśtykam dalej śpiewając szanty robocze (serio). Jadę w piątek i chyba też muszę zacząć się sobie przyglądać...
UsuńPozdrawiam
Natalia
Ja to się załapuję do kategorii elegantka - szpileczki nawet na Giewoncie. Nie mylić z kategorią kobieta w klapkach :)
OdpowiedzUsuńWujek dobra rada! :D
OdpowiedzUsuńŚpioch :) Lubię strzelić sobie drzemkę, to na Szpiglasie, lub jak ostatnio na Bystrej. Zaszyć się gdzieś na uboczu i godzinkę lub dwie pospać jak suseł :)
OdpowiedzUsuń1. Na Szczypiorek się nie łapię. Stary jestem. Ale wytyczenie czarnego szlaku na Krupówkach, to świetny, żeby nie powiedzieć święty, pomysł!!!
OdpowiedzUsuń2. W ramach Pięknoducha też się nie mieszczę, chociaż kiedyś dawno temu, gdy przez tydzień lało ostro i nie było sensu pchać się wysoko, więc zdecydowaliśmy się na szlak barowy. O jakże byliśmy wzruszeni, gdy po którymś piwie przejaśniło się nad Tatrami.
3. Neofil też do mnie nie pasuje, ponieważ nie ma takiego Szwagra, który by wyciągnął mnie do Zakopanego. Wiedzą, że omijam to miasto.
4. Człowiek-który-idzie-na-Orlą-Perć kompletnie do mnie nie pasuje, bo:
a. Fajki mam zawsze swoje,
b. Albo idę tam, albo nie idę,
c. A jeśli byłem, to opowiadamy z jajem w swojej paczce. No chyba, że dosiądą się do stolika podobne do nas luzaki lubiące piwo.
5. Człowiek-który-był-na-Orlej-Perci ciut do mnie pasuje. Nie chwalę się tym wszystkim, a gdy o to zapytają zawsze odpowiadam, że nie jest tak źle, jak wszyscy opowiadają, ale nie jest to spacerek po Ciechanowie.
6. Gawędziarz pewnie dał mi jakieś geny z dużym odchyleniem na śmianie się z samego siebie.
7. Pokorny to ja nie jestem, bo charakter mi na to nie pozwala.
8. Niepokorny? Trudno powiedzieć.
9. Biegacz taki mały to był ze mnie wtedy, gdy byłem o jakieś czterdzieści kilo młodszy. Przez wielkich biegaczy i harcerzy nawiedzanych byłem wyklęty przez moją skłonność do śmiechu i zabawy, a także pociąg do wieczornego piwa.
Czytając w komentarzach znalazłem trekingowca, fotografa, śpiocha, nadgorliwego ojca i różne inne. Pewnie kropelka z każdego z nich krąży w moich żyłach.
Na podsumowanie tego długiego wywodu muszę zaproponować kategorię Naukowca. Taka kategoria dzisiaj najbardziej mnie określa. Odkryłem, przez mało kogo zauważany, bardzo szybki wzrost Taterek, o czym napisałem w tym miejscu: http://ikceroog.pl/gory/
haha, fajne brawo
OdpowiedzUsuń