sobota, 29 września 2018

Kurtka Full Down Quechua - TEST

Kurtka puchowa to może nie obowiązkowy, ale bardzo praktyczny element wyposażenia turysty górskiego. Puchówka z prawdziwego puchu jest lekka (273 g w przypadku tego konkretnego modelu w rozmiarze M)  i świetnie się kompresuje, dzięki czemu spakować ją można do plecaka, na wszelki wypadek, nawet w cieplejsze dni. Ja którąś ze swoich puchówek biorę ze sobą praktycznie zawsze - nawet w środku lata odpoczynek na szczycie, czy biwak, mogą wiązać się ze zmarznięciem. Od około roku warstwą zabezpieczającą mnie przed tym jest kurtka Full Down z Decathlonu.

Lato

Jak już wspomniałam, cienka kurtka puchowa to wspaniała warstwa zabezpieczająca przed chłodem na lato. Przy temperaturze kilkunastu stopni raczej nie jest w niej za ciepło. Zresztą nie polecam chodzić w niej latem (wtedy mogłoby faktycznie być za gorąco), a jedynie wyciągać na postojach czy pod schroniskiem. W czasie ciepłych pór roku trzeba uważać, aby nie przemoczyć kurtki - puch w środku zbije się i ciężko będzie doprowadzić go do porządku. Dlatego też problematyczne jest pranie puchowych kurtek. Instrukcję, jak prać kurtkę puchową macie TUTAJ.

fot. Bartek
Zima

Zimą pamiętać trzeba o tym, że kurtka puchowa Full Down, to kurtka jedynie dająca ciepło, natomiast nie zabezpieczająca przed wiatrem. Niekoniecznie więc sprawdzi się jako warstwa wierzchnia. Za to można spokojnie włożyć ją pod np. softshell. Ogólnie z tego typu kurtką puchową - która jest dość cienka - można swobodnie eksperymentować, jeśli chodzi o to, którą ma być warstwą.

Jej cienkość powoduje też oczywiście pewne ograniczenia - mroźną zimą na postojach może nie dać nam tyle ciepła, ile potrzebujemy i być może będziemy musieli "docieplić" się np. grubym polarem. Jednak cienka puchówka świetnie sprawdza się w ruchu i właśnie dla ruchu jest przede wszystkim zaprojektowana.

fot. Bartek
Dane techniczne
Kurtka Full Down z Decathlonu jest w całości wypełniona puchem i pierzem kaczym (odpowiednio 85 i 15 %). Ten rodzaj wypełnienia gwarantuje nie tylko ciepło, ale i lekkość - jest lżejszy od syntetycznej watoliny, o wiele lepiej też się kompresuje. Dzięki powietrzu "uwięzionemu" w puchu, kurtka zapewnia izolację termiczną. Gwarantowany wskaźnik sprężystości puchu w tym modelu wynosi 800 cuin. Kurtkę można spakować, chowając ją do jednej z kieszeni. Posiada dwie kieszenie, kaptur (da się go założyć na kask) oraz ściągacze u dołu.

fot. Bartek

Moje wrażenia

Posłużę się porównaniem. Dotychczas używałam kurtki puchowej TNF, która kosztowała ponad trzy razy tyle, co ta z Decathlonu. Po kilku miesiącach użytkowania tej drugiej, stwierdzam, że nie widzę pomiędzy nimi różnicy.

Kurtka Full Down sprawdziła mi się w różnych sytuacjach. Biwakowałam w niej, zakładałam na chwilę, aby się zagrzać, wzięłam ją na Matterhorn, gdzie wytrzymała szorowanie po skałach i dała dużo ciepełka, a wcześniej na Breithorn, gdzie miała okazję sprawdzić się w warunkach około-zimowych. Ogółem - super, polecam. Tylko z zastrzeżeniem, że to cienka puchówka, więc też cudów się po niej nie spodziewajmy i w czasie siarczystych mrozów miejmy jakąś jeszcze warstwę w zapasie.

Rejczel też by chciała taką kurtkę ;)

16 komentarzy:

  1. Szybko dorosłem do decyzji, że większości możliwości topowych ubrań, czy akcesoriów turystycznych i tak nie wykorzystuję chodząc po Sudetach, Alpach, etc. Z Twojego opisu wynika, że ta kurtka łączy jakość, cenę i użyteczność na poziomie, którego potrzebuje realnie 80% turystów. Świetnie, że robisz takie recenzje, są one zdecydowanie lepsze od ankiet, czy opini u dystrybutora. Dzięki umiejętności oceny wad i zalet takich produktów oraz zrozumieniu ograniczeń, które mają można przeżyć topową przygodę przy nie koniecznie topowych wydatkach. Pozdrawiam Franek

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo ma zyski na blogu? Auć auć. Idę się rozpłakać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolega ma chyba mniemanie, że wszystko można robić bez nakładów finansowych. Wyjazdy kosztują i zabierają czas na pracę, więc lepiej pracować podróżując �� Nie ma co się obrażać za odrobinę reklamy, tym bardziej ze kaczuszki nie sa takie złe. Czytam ten blog już trochę czasu i bardzo mi się podoba. Może trochę ogień w Gosi się uspokoił, ale myślę że to tylko natłok codziennych spraw��. Ja będę czytał dalej i polecam wszystkim�� PS. Rejczel jest zajebiaszcza�� Do zobaczenia gdzieś wysoko

    OdpowiedzUsuń
  4. ja jestem z tych co nie dorośli, chodzę po górach w tym co lubię jeansy, koszula jak w pracy, cielaki, Rysy, polska i słowacka orla, Kościelec, Świnica etc. plus woda z potoku. 15 lat chodzenia, bez uszczerbku na zdrowiu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Gosia nie wierzę w to, co tu czytam w komentarzach. Ty tak masz na codzień, czy tylko jak coś testujesz? Koleś, który nie chce żebyś mówiła mu jak ma żyć jednocześnie mówi Ci jak masz żyć... Jakie to frajersko przykre. Trzymaj się dzielnie, już chyba wiem skąd inspiracje do ciężkich pytań z panelu dyskusyjnego.�� Pozdro Franki

    OdpowiedzUsuń
  6. O! Ale trafiłaś z tą recenzją - właśnie zastanawiałam się czy kupić i już wiem, że kupię. Dzięki Gośka!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie, nie są pisane na szybko, na kolanie. Są pisane tak, jak zawsze. Rozumiem, że brakuje Ci tamtych emocji sprzed lat, ale to nie wynika z nieprzykładania się do relacji, a po prostu ze zmiany tych emocji. One są wywoływane, gdy pewne rzeczy dzieją się po raz pierwszy, czy drugi. Oczekujesz ode mnie, że będę tak samo przeżywać piętnaste zejście ze szlaku, dwudziesty biwak, osiemnastą wycieczkę zimową, jak przeżywałam je po raz pierwszy. Tak się nie da. Oczywiście mogłabym się rozpisywać ciągle o tym samym, ale to dopiero byłaby ściema, a ja tak nie chcę. Czasem na wycieczkach zdarzają mi się przygody i jest ciekawie, a czasem wieje nudą, mam zmyślać, żeby podkręcić atrakcyjność relacji? Mnie też czasem brakuje powiewu świeżości, dlatego pojechałam w Alpy (ciekawa jestem, czy czytałeś tamtą relację), dlatego w planach mam też inne podróże i dlatego tworzę różnorodne wpisy, nie tylko relacje. Nie mów mi, że piszę bloga na szybko, na kolanie, bo się grubo mylisz.

    A tak w ogóle to dziwi mnie, że ten komentarz pojawił się pod testem kurtki, który ze swej natury raczej nie może być pełen emocji i porywający. A takie wpisy też się komuś przydają, o czym świadczą niektóre komentarze.

    OdpowiedzUsuń
  8. Eee nie przesadzajmy, płatne (czy raczej barterowe) recenzje się zdarzają, ale nie zajmują mi aż tak znowu dużo czasu, te inne "wszelakiej maści działania" też nie. Relacji nie muszę pisać szybko, nikt mnie nie pogania.

    Okej, rozumiem, nie podoba Ci się, przyjmuję do wiadomości. Ale powody, jakich się dopatrujesz, nie istnieją. Przyjmijmy, że po prostu się zepsułam i nie dorabiajmy do tego żadnych ideologii. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. O, właśnie chodzę w tej świeżo kupionej (najpiekniejszej-różowej! :D) kurtce po jesiennych francuskich Alpach.. sprawdza się doskonale :) i jej kolor, fason - tak cieszy! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cześć. Czytam wszystko ciurkiem bo jestem nowy i nie zauważyłem, żeby Gosia obniżała loty. Blog jest świetny i każdy wpis starannie dopracowany. Poza tym są ewidentne plusy - z czasem pojawiła się Rejczel :) pozdrowienia dla autorki

    OdpowiedzUsuń
  11. Oczywiście, że się zepsuła, ale to się zdarzyło wielu twórcom. Pierwsze powieści pisali rewelacyjne, a jak się stali sławni, to wydawcy im kazali pisać tak, aby się sprzedawało masowym odbiorcom jak najwięcej. Jak chce się dostawać za reklamy, to trzeba mieć dużo lajków. Świat nie sprzyja wybitności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Et tu Brute contra me?!

      Usuń
    2. Ale chyba idzie ostatnio ku lepszemu. Może to tylko był chwilowy niż. A może Gośka potrzebuje czasem ostrogi. :) Ostrzymy zęby na Tadżykistan!

      Usuń
  12. A serio, bo akurat wiem, o co Tobie chodzi - nie zmieniłam stylu chodzenia po górach dlatego, żeby mieć więcej lajków...

    OdpowiedzUsuń
  13. Niestety wiem. Jesteś niezależna do skrajności. Uparta jak ta Twoja rogacizna.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale Twój blog jest wielkim sukcesem. Zagląda się tu z przyjemnością. Gdyby jeszcze szczypta szaleństwa....

    OdpowiedzUsuń