Niezbyt dolinna dolina
Z racji oddzielenia od Doliny Roztoki wysokim progiem, "Piątka" jest jakby osobnym, podniebnym górskim światem. Tu nie przedzierają się ślady miasta, wysokiej ściany stawiarskiej nie pokona koń z powozem, ani żaden inny pojazd. W Dolinie Pięciu Stawów jest się w sercu gór.
Jak na dolinę - jest wyjątkowa. Znajduje się na wysokości przeszło 1600 m. n.p.m. i aby się do niej dostać, trzeba zaliczyć kawał wyrypy łącznie z solidnym podejściem.
Niech więc nikogo nie zmyli owo słowo "dolina" w nazwie, albowiem doliny tatrzańskie bywają położone bardzo wysoko. Przez co zwiedzanie "Piątki" nie ma raczej żadnych punktów wspólnych ze zwiedzaniem takich dolin jak np. Kościeliska czy Chochołowska.
Dotarcie do Doliny Pięciu Stawów Polskich to już nie spacer, a prawdziwa górska wycieczka.
Wycieczka do Doliny Pięciu Stawów Polskich
Do tego tatrzańskiego zakątka można oczywiście dostać się na wiele sposobów, wieloma różnorodnymi pod względem trudności szlakami, prowadzącymi przez szczyty i przełęcze Tatr Wysokich. Najprostszą jednak metodą na odwiedzenie tego cuda, jest podejście doń przez Dolinę Roztoki.
Żeby zaś móc przemierzać Roztokę, najpierw musimy wylądować na asfaltowym szlaku wiodącym do Morskiego Oka. Odbicie w szlak do Doliny Pięciu Stawów znajduje się zaraz za Wodogrzmotami.
Początek zielonego szlaku nie nastraja dobrze. Po wygodach asfaltowej łagodnej trasy, tu trzeba się przestawić na kawałek intensywnego podejścia po kamienistym trakcie. Nie ma się jednak co zniechęcać, gdyż po morderczym powitaniu, szlak niebawem łagodnieje. I choć generalnie zmusza do poruszania się sukcesywnie ku górze, to jednak dość spokojnie. Może nie zupełnie spacerowo, ale i bez ekscesów. I tak przez jakieś dwie godziny...
Po których to dwóch godzinach nie ma już innej rady, jak tylko jakoś się wspiąć na próg Pięciu Stawów. Rygiel skalny, który nas od nich dzieli wyrasta nam do pokonania naprawdę niemały (vide zdjęcie wyżej) i całkiem stromy.
Tutaj szlak się rozgałęzia, oferując (przynajmniej latem) dwie opcje dotarcia wyżej. Mianowicie: możemy, idąc dalej za zielonym oznakowaniem, pokonać próg idąc tuż obok wodospadu Siklawa, lub też możemy porzucić farbę zieloną na rzecz czarnej.
Siklawa |
Którą drogę wybrać? Jednej, uniwersalnej odpowiedzi brak, wiele zależy tu od naszych dalszych planów i potrzeb.
Szlak zielony:
- opcja bez wątpienia ładniejsza
- zimą nieczynny! z racji szczególnego zagrożenia lawinami
- wyprowadza na brzeg Wielkiego Stawu Polskiego, skąd do schroniska trzeba się "wrócić" 15 minut - jeżeli więc mamy w planach od razu iść dalej - jest to droga pozwalająca oszczędzić czas; jeśli jednak przed dalszą wędrówką chcemy odwiedzić schronisko, to bardziej opłaca nam się podejść szlakiem czarnym, który kończy się pod samiuteńkim schronem
- podejście jest trochę mniej strome niż na czarnym szlaku, jednak podobnie męczące
- w okresie przymrozków, zwłaszcza jesienią, należy liczyć się z dużym prawdopodobieństwem oblodzeń na szlaku, powodowanych bliskością wodospadu
Szlak czarny:
- opcja szybsza, jeśli naszym celem jest schronisko, a nie dalsze części doliny
- zimą jedyna droga wiedzie tędy, jednak nie do końca zgodnie z letnim przebiegiem szlaku; w czasie zalegania pokrywy śnieżnej, ze względów bezpieczeństwa, zaleca się korzystanie z obejścia:
źródło: Tatromaniak |
źródło: Portal Tatrzański |
W warunkach letnich, żaden z tych szlaków nie sprawia problemów innych niż kondycyjne. Po, zapewne wyczerpującym, wdrapywaniu się na próg, jesteśmy już w Dolinie Pięciu Stawów i, o ile mamy dobrą pogodę, możemy już napawać się jej urokiem. Niezależnie od pory roku. :)
Ile stawów jest w Dolinie Pięciu Stawów Polskich?
Prościzna. Każde dziecko przecież wie (a przynajmniej każde, które na kolonii w Zakopanem brało udział w podchwytliwym quizie), że jest ich... sześć.
Skąd zatem istniejąca i obowiązująca nazwa? Jakaś pierdoła nie umiała policzyć do sześciu i potem tak już zostało?
No nie, niezupełnie. Najmniejszy z owych sześciu jest po prostu nie tylko bardzo mały, ale też okresowy (czyli może mu się zdarzyć czasem całkowicie wyschnąć) i celowo nie jest brany pod uwagę w nazwie doliny.
Osobiście uważam, że jest to jednak jakaś tam dyskryminacja wobec doprawdy ładnego bajorka (zdjęcia będą niżej). No ale już się utarło, że "Piątka" jest właśnie "Piątką", a nie "Szóstką". Dobrze jednak mieć gdzieś w katalogach mózgowych info, że stawów jest tak naprawdę sześć. Kto wie, może nawet uda się dzięki temu zabłysnąć w jakiejś towarzyskiej rozmowie? ;)
źródło: Wikipedia |
Przedni Staw Polski
Na pierwszym planie Wielki Staw, Przedni Staw jest z tyłu, to nad jego brzegiem stoi schronisko. Pomiędzy nimi znajduje się Mały Staw, niezbyt wyraźny na zdjęciu, ale zapewniam, że tam jest :) |
Przedni Staw Polski |
Zamarznięta tafla Przedniego Stawu - widok sprzed wejścia do schroniska |
Mały Staw Polski
Już sama jego nazwa nie pozostawia złudzeń. W porównaniu do Przedniego i Wielkiego Stawu, pomiędzy którymi się znajduje - wygląda bardziej jak kałuża, niż jak jezioro.
Właściwie, to jest niewiele większy od Wolego Oka, które zostało tak brzydko pominięte przy wymyślaniu nazwy dla owej mieniącej się błękitem wód doliny.
Ale, co trzeba mu oddać - bardzo ładna z niego kałuża. Żeby dojść do takiego wniosku, trzeba go tylko przypadkiem nie przeoczyć. ;)
Mały, a za nim Wielki Staw |
Wielki Staw Polski
Tu z kolei nazwa nie pozostawia wątpliwości, że mamy do czynienia z eminencją w całej dolinie najdostojniejszą. Wielki Staw Polski naprawdę, w porównaniu do swoich wszystkich sąsiadów - jest wielki!
Na tyle wielki, że drugi pod względem powierzchni w całych Tatrach, zaraz po Morskim Oku. Pierwszeństwo Moka bywa zresztą poddawane w wątpliwość, z powodu pomiarów wykonywanych ponoć przy podwyższonym stanie wód. Na pewno jest zaś najdłuższy i najgłębszy. Zostawmy jednak wszelkie spory i manie wielkości. Duży ci on i już!
Wielki Staw Polski widziany ze szlaku na Szpiglasową Przełęcz. Widoczne też Stawy Mały i Przedni |
Wielki Staw widziany z "tylnej" części doliny |
Czarny Staw Polski
Położony w głębi doliny, z daleka od jej progu, ale wciąż w tej samej linii prostej, co Stawy: Przedni, Mały i Wielki. W przeciwieństwie do trzech poprzednich - nie można się do niego zbliżyć. Wszelkie okoliczne szlaki przebiegają w sporym oddaleniu od jego brzegów.
Okala go ściana Liptowskich Murów, dlatego też za nim dolina trochę zakręca - w prawo jeśli idziemy od schroniska.
Wole Oko
Oto i jest sprawca całego zamieszania z cyferkami, czyli szóste, nie ujęte w nazwie doliny, pięciostawiańskie jezioro. Jeziorko. Jeziorunio.
Znajduje się w części doliny bardzo już odległej od schroniska. Możemy je zauważyć idąc na Zawrat, lub właśnie na Zawracie stojąc. Znajduje się tuż obok Zadniego Stawu, co lepiej widać na poniższym zdjęciu:
Widok spod Gładkiej Przełęczy. Widoczna ścieżka to stary, nieczynny szlak. |
Zadni Staw Polski
Ustawiony prostopadle wobec Wielkiego, Przedniego czy Czarnego (jest też mniejszy od każdego z nich). Nazwa wynika z jego umiejscowienia "na końcu" doliny.
Zadni Staw pokryty topniejącym już, wiosennym lodem, widziany z Zawratu. Na zdjęciu widoczne również Wole Oko i kawałek Czarnego Stawu |
Granie i szczyty wokół, czyli co widać z Doliny Pięciu Stawów?
Ponieważ drugi raz Ameryki ani ruchu obiegowego Ziemi nie odkryję, pozwolę sobie zacytować za wszechwiedzącą ciocią Wikipedią. Oto, co naszą ulubioną "Piąteczkę" otacza:
- grań główna Tatr od Świnicy przez Walentkową Grań do Gładkiego Wierchu – na tym odcinku graniczy z Doliną Cichą,
- grań główna Tatr od Świnicy przez Walentkową Grań do Gładkiego Wierchu – na tym odcinku graniczy z Doliną Cichą,
- Liptowskie Mury do Szpiglasowego Wierchu, które oddzielają ją od Doliny Ciemnosmreczyńskiej,
- północno-wschodnia grań Szpiglasowego Wierchu od Szpiglasowego Wierchu przez grzbiet Miedzianego aż po zbocza Opalonego Wierchu – tutaj dolina graniczy z Doliną Rybiego Potoku,
- ramię boczne odchodzące od Opalonego Wierchu ze Świstową Czubą i wysoka ściana stawiarska, z której spada wodospad Siklawa, oddzielają ją od Doliny Roztoki,
- wschodnia grań Świnicy od Świnicy do Krzyżnego, która oddziela ją od Doliny Gąsienicowej i doliny Pańszczycy. Długim fragmentem tej grani biegnie Orla Perć
<koniec cytatu>
Dokładnie nad Doliną Pięciu Stawów Polskich przebiega słynna Orla Perć i, z odpowiedniego oddalenia, właśnie ponad tą doliną możemy obejrzeć cały przebieg tego wysokogórskiego szlaku.
Dokładnie nad Doliną Pięciu Stawów Polskich przebiega słynna Orla Perć i, z odpowiedniego oddalenia, właśnie ponad tą doliną możemy obejrzeć cały przebieg tego wysokogórskiego szlaku.
Na powyższym zdjęciu można też zauważyć górne piętra Doliny Pięciu Stawów, jakimi są: Dolinka pod Kołem i Dolinka Pusta. Poniżej zbliżenie na Dolinkę Pustą:
Z perspektywy dna doliny, widok jest oczywiście trochę inny...
Zmarzłe Czuby, wierzchołek Zamarłej Turni, Kozie Czuby i Kozi Wierch... |
...czyli otoczenie Dolinki Pustej |
Na północy więc odgranicza "Piątkę" od reszty świata grań boczna Świnicy, znana nam jako po prostu Orla Perć (choć to nazwa szlaku, nie grani).
A co mamy na południu?
Daleko, daleko Tatry Bielskie. A ponad stawami od lewej: Świstowa Czuba, Świstowa Kopa, Opalony Wierch, Miedziane, w chmurze Szpiglasowy Wierch. Widok z Gładkiej Przełęczy. |
Od wschodu Dolina Pięciu Stawów obrywa się, wiele razy już w tym tekście
wspominanym, progiem. Pierwszym, co rysuje się na horyzoncie w stronę
południa ponad "Piątką" jest Świstowa Czuba, a zaraz za nią Świstowa
Kopa (obok wierzchołka Czuby, a przez wierzchołek Kopy biegnie popularny
szlak "przez Świstówkę"). Dalej grań wypiętrza się w Opalony Wierch. Za
nim, oddzielone Marchwiczną Przełęczą stoi sobie Miedziane. Miedziane
opada ku wszystkim znanej Szpiglasowej Przełęczy, z której drugiej strony
wyrasta Szpiglasowy Wierch. Z innych perspektyw wygląda to tak:
Opalony, Miedziane, w chmurce Szpiglasowa Przełęcz i Wierch |
To samo, co na zdjęciu powyżej, tylko z innego ujęcia |
Od lewej: Szpiglasowa Przełęcz, Szpiglasowy Wierch, Wyżni Kostur, Niżni Kostur; widoczne jezioro to Wielki Staw Polski |
Kostury: Wyżni i Niżni |
Za Szpiglasowym Wierchem aż do Gładkiego Wierchu mamy grań Liptowskich Murów, zamykającą dolinę od zachodu. Za Gładką Przełęczą do Świnicy wyróżnia się jeszcze Walentkową Grań (również na zachodzie).
Najwyższy na zdjęciu - Sziglasowy Wierch. Nad Czarnym Stawem Polskim wznoszą się Liptowskie Mury. |
Liptowskie Mury |
Tu też Liptowskie Mury i tafla Czarnego Stawu |
Liptowskie Mury zaakcentowane Gładkim Wierchem |
Po lewej stronie kadru wyrasta łagodnie Walentkowy Wierch, a za nim Walentkowa Grań |
Zadni Staw Polski, a ponad nim Gładki Wierch, Gładka Przełęcz, Walentkowy Wierch i Walentkowa Grań. W tle Mur Hrubego i Krywań. |
Zwiedzanie Doliny Pięciu Stawów Polskich
Wdrapanie się z płucami prawie na wierzchu na próg doliny, ukoronowane jedynie piwem w schronisku, a następnie zejście w dół jest, cóż, nie przebierając w słowach, trochę głupie.
Skoro bowiem doczłapaliśmy się już aż tutaj, to grzechem jest nie przejść się dalej. W pobliżu progu, "Piątka" odkrywa bowiem zaledwie niewielką część swych powabów.
Dolina Pięciu Stawów liczy sobie około 4 kilometry długości. Szlak prowadzący jej dnem wprawdzie stopniowo wznosi się ku górze, ale nie czyni to bynajmniej wędrówki wzdłuż doliny trudną, ciężką, czy niebezpieczną.
O ile dotarcie do Doliny Pięciu Stawów z dołu jest wymagające kondycyjnie, o tyle już ją samą można przewędrować wzdłuż - i wszerz w sumie też - spacerowym krokiem. I na pewno warto to zrobić!
Wzdłuż - to oczywiste. Przez całą długość doliny ciągnie się niebieski szlak, doprowadzający aż na Zawrat. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby rozejść się też nieco na boki. Od niebieskiego, odchodzi bowiem kilka szlaków na okoliczne szczyty i przełęcze. Nawet jeśli nie mamy zamiaru gramolić się aż tak wysoko, to możemy przecież każdym z owych szlaków przejść się chociaż kawałek, celem spojrzenia na dolinę z innej perspektywy.
Co dalej?
Czyli, w jaką dalszą wędrówkę możemy się udać z Doliny Pięciu Stawów Polskich? Możliwości jest bardzo wiele.
- do Morskiego Oka przez Świstówkę Roztocką - szlak raczej łatwy i niezbyt wyczerpujący, przez to też niezmiernie popularny
- do Morskiego Oka przez Szpiglasową Przełęcz - nieco trudniejsza, dłuższa i bardziej wymagająca opcja przedostania się do ukrytego za okolicznymi wierzchołkami Morskiego Oka - szczegółowy opis szlaku znajdziecie TUTAJ
- na Zawrat (albo przez Zawrat do Hali Gąsienicowej) - samo wejście na Zawrat z Doliny Pięciu Stawów nie nastręcza najmniejszych trudności, trzeba jednak wiedzieć, że po drugiej stronie przełęczy szlak diametralnie zmienia charakter, stając się stromy i skalisty; jeśli więc nie uśmiecha nam się obłańcuchowane i groźne zejście na Halę, to możemy zakończyć wycieczkę na Zawracie i zejść tam, skąd przyszliśmy; opis szlaku przez Zawrat TUTAJ
- na Kozi Wierch - wycieczka na średnim poziomie trudności, trochę więcej pisałam o niej w artykule o trasach dla średniozaawansowanych - TUTAJ
- przez Kozią Przełęcz do Hali Gąsienicowej - szlak dość trudny i stromy, polecany osobom zaawansowanym w tatrzańskich wędrówkach; wycieczka na samą Kozią Przełęcz i zejście tą samą drogą nie ma wielkiego sensu, gdyż widoki z niej są mocno ograniczone, raczej preferuje się przejście nią pomiędzy dwiema dolinami
- na Krzyżne (lub przez Krzyżne do Hali Gąsienicowej) - Krzyżne jest akurat takim punktem, na który warto wdrapać się dla samych widoków, nie mając wcale na celu przedostania się do innej doliny. Szlak raczej łatwy, ale dość stromy
- na Orlą Perć - w ten długi graniowy szlak można się wgryźć w wielu miejscach, podchodząc z "Piątki"; osoby planujące "zrobienie" całości zaczynają od Zawratu (część Zawrat - Kozi Wierch jest jednokierunkowa), można też wybrać dla siebie kawałek Orlej (np. Kozia Przełęcz - Kozi Wierch; Kozi Wierch - Zadni Granat itd.). Orla jest jednak szlakiem słynącym z trudności i ekspozycji, polecana jest więc mocno zaawansowanym górskim turystom
Widok na Dolinę Pięciu Stawów Polskich z okolic przełęczy Krzyżne |
Widok na Dolinę Pięciu Stawów Polskich ze szlaku przez Świstówkę Roztocką |
Dolina Pięciu Stawów widziana z Granatów |
I jeszcze raz z Krzyżnego |
Schronisko w Dolinie Pięciu Stawów Polskich
Jest najwyżej położonym schroniskiem w Polsce i z racji otaczających je wyjątkowych okoliczności przyrody oraz faktu, że dolina, w której leży stanowi mega-węzeł szlaków turystycznych - nie ma lekko. W sezonie letnim o górskiej ciszy można tu właściwie zapomnieć. Za dnia, przez ciasną stołówkę przewalają się istne rzesze turystów, chcących zakupić jakąś strawę i piwo do niej (opcjonalnie samo piwo). Ku wieczorom schronisko zdaje się przez chwilę lekko pustoszeć, ale to tylko do momentu, gdy zaczną doń docierać kolejne grupy schodzące z gór na nocleg. Wtedy znów robi się czasem wcale nie mniej tłoczno niż w dzień, zwłaszcza, że chcący spać turyści kładąc się i siadając gdzie się da, zajmują jednak większą powierzchnię podłogi, niż ci stojący w kolejce po piwo. Przez większą część lata schronisko zwyczajnie nie jest w stanie pomieścić amatorów nocowania w nim. Poniższy obrazek jest jak najbardziej częsty.
Słyszy się czasem, że z racji swojego względnie wysokiego położenia i równie względnie trudnego dostępu, schronisko to przyciąga wyłącznie prawdziwych ludzi gór. Niestety, nie są tam jednak rzadkością zakrapiane i głośne imprezy, których uczestnicy mają za nic sen i wypoczynek swoich współlokatorów.
Również poza sezonem, w pogodne weekendy pięciostawiański schron przeżywa ciężkie chwile. Spokoju można tam szukać chyba tylko w jesienne, zimowe, czy wczesnowiosenne dni w środku tygodnia.
Obecnie stojące w dolinie schronisko, powstało w latach 1948-1953 i nosi imię Leopolda Świerza. Jest już piątym z kolei schroniskiem w tej dolinie. Z prowadzenia pierwszych dwóch rezygnowano, na rzecz trzeciego - większego i lepszego. To z kolei spłonęło. Czwarte, drewniane stoi po dziś dzień nieopodal Małego Stawu i jest użytkowane jako strażniczówka TPN. Zdjęcia poniżej.
Tak, jak już podkreślałam na początku - dosyć nietypowa to dolina. O ile latem owa jej nietypowość może co najwyżej wyjść nam bokiem pod postacią hektolitrów potu i miarowego posapywania, o tyle zimą pokonanie ściany stawiarskiej, która wyrasta jako przeszkoda ponad Doliną Roztoki, może się okazać dużo bardziej zdradliwe.
Z całą pewnością, bezpieczeństwo zimowej wycieczki do Pięciu Stawów, domaga się już raków i czekana. Faktem jest, że ogrom turystów, docierających tam w czasie zimowych miesięcy, sprzętu zimowego nie ma, nie zna i dziwnie się patrzy na tych, co go mają. Po czym najczęściej bezpiecznie schodzi i żyje sobie dalej, czasem nawet z dumą dzieląc się na forach internetowych swoim doświadczeniem. Nie zmienia to niczego w kwestii powinności wzięcia ze sobą sprzętu zimowego na wycieczkę do "Piątki".
Raki i czekan pomogą nam uniknąć poślizgnięcia i upadku (a jak widać na zdjęciu wyżej - jest skąd spadać). Innym zimowym zagrożeniem występującym na szlaku do Pięciu Stawów są lawiny.
Te mogą zwalić się na nas z masywu Wołoszyna jeszcze, gdy drepczemy Roztoką. Ale również ścianą stawiarską pomiędzy Roztoką a Pięcioma Stawami, jak najbardziej, może ruszyć lawina. I, o ile na lawinę spadającą z Wołoszyna nie będziemy mieli żadnego wpływu, idąc Doliną Roztoki, o tyle na podejściu na pięciostawiański próg możemy sobie ją sami zafundować.
We wcześniejszej części artykułu prezentowałam schematy zimowego wariantu szlaku. Jednak nawet droga zimowym obejściem nie gwarantuje bezpieczeństwa.
Lawiny to temat niezwykle trudny i skomplikowany. Jeśli nie masz o nim najmniejszego choćby pojęcia, lepiej nie podejmuj samodzielnie decyzji o zimowych wycieczkach górskich.
Starałam się przedstawić Dolinę Pięciu Stawów Polskich tak kompleksowo, jak tylko potrafiłam i mogłam. Mój tekst, choć jego przygotowanie zajęło mi wiele godzin, z pewnością nie wyczerpuje w pełni wątku. Co by jednak o tej dolinie nie mówić - to miejsce urzeka, kradnie serca i nakazuje do siebie wracać. I nigdy się nie nudzi.
Jest najwyżej położonym schroniskiem w Polsce i z racji otaczających je wyjątkowych okoliczności przyrody oraz faktu, że dolina, w której leży stanowi mega-węzeł szlaków turystycznych - nie ma lekko. W sezonie letnim o górskiej ciszy można tu właściwie zapomnieć. Za dnia, przez ciasną stołówkę przewalają się istne rzesze turystów, chcących zakupić jakąś strawę i piwo do niej (opcjonalnie samo piwo). Ku wieczorom schronisko zdaje się przez chwilę lekko pustoszeć, ale to tylko do momentu, gdy zaczną doń docierać kolejne grupy schodzące z gór na nocleg. Wtedy znów robi się czasem wcale nie mniej tłoczno niż w dzień, zwłaszcza, że chcący spać turyści kładąc się i siadając gdzie się da, zajmują jednak większą powierzchnię podłogi, niż ci stojący w kolejce po piwo. Przez większą część lata schronisko zwyczajnie nie jest w stanie pomieścić amatorów nocowania w nim. Poniższy obrazek jest jak najbardziej częsty.
Słyszy się czasem, że z racji swojego względnie wysokiego położenia i równie względnie trudnego dostępu, schronisko to przyciąga wyłącznie prawdziwych ludzi gór. Niestety, nie są tam jednak rzadkością zakrapiane i głośne imprezy, których uczestnicy mają za nic sen i wypoczynek swoich współlokatorów.
Również poza sezonem, w pogodne weekendy pięciostawiański schron przeżywa ciężkie chwile. Spokoju można tam szukać chyba tylko w jesienne, zimowe, czy wczesnowiosenne dni w środku tygodnia.
Obecnie stojące w dolinie schronisko, powstało w latach 1948-1953 i nosi imię Leopolda Świerza. Jest już piątym z kolei schroniskiem w tej dolinie. Z prowadzenia pierwszych dwóch rezygnowano, na rzecz trzeciego - większego i lepszego. To z kolei spłonęło. Czwarte, drewniane stoi po dziś dzień nieopodal Małego Stawu i jest użytkowane jako strażniczówka TPN. Zdjęcia poniżej.
Zimą do Doliny Pięciu Stawów Polskich
Tak, jak już podkreślałam na początku - dosyć nietypowa to dolina. O ile latem owa jej nietypowość może co najwyżej wyjść nam bokiem pod postacią hektolitrów potu i miarowego posapywania, o tyle zimą pokonanie ściany stawiarskiej, która wyrasta jako przeszkoda ponad Doliną Roztoki, może się okazać dużo bardziej zdradliwe.
Z całą pewnością, bezpieczeństwo zimowej wycieczki do Pięciu Stawów, domaga się już raków i czekana. Faktem jest, że ogrom turystów, docierających tam w czasie zimowych miesięcy, sprzętu zimowego nie ma, nie zna i dziwnie się patrzy na tych, co go mają. Po czym najczęściej bezpiecznie schodzi i żyje sobie dalej, czasem nawet z dumą dzieląc się na forach internetowych swoim doświadczeniem. Nie zmienia to niczego w kwestii powinności wzięcia ze sobą sprzętu zimowego na wycieczkę do "Piątki".
Raki i czekan pomogą nam uniknąć poślizgnięcia i upadku (a jak widać na zdjęciu wyżej - jest skąd spadać). Innym zimowym zagrożeniem występującym na szlaku do Pięciu Stawów są lawiny.
Te mogą zwalić się na nas z masywu Wołoszyna jeszcze, gdy drepczemy Roztoką. Ale również ścianą stawiarską pomiędzy Roztoką a Pięcioma Stawami, jak najbardziej, może ruszyć lawina. I, o ile na lawinę spadającą z Wołoszyna nie będziemy mieli żadnego wpływu, idąc Doliną Roztoki, o tyle na podejściu na pięciostawiański próg możemy sobie ją sami zafundować.
We wcześniejszej części artykułu prezentowałam schematy zimowego wariantu szlaku. Jednak nawet droga zimowym obejściem nie gwarantuje bezpieczeństwa.
Lawiny to temat niezwykle trudny i skomplikowany. Jeśli nie masz o nim najmniejszego choćby pojęcia, lepiej nie podejmuj samodzielnie decyzji o zimowych wycieczkach górskich.
....................................................................................
Starałam się przedstawić Dolinę Pięciu Stawów Polskich tak kompleksowo, jak tylko potrafiłam i mogłam. Mój tekst, choć jego przygotowanie zajęło mi wiele godzin, z pewnością nie wyczerpuje w pełni wątku. Co by jednak o tej dolinie nie mówić - to miejsce urzeka, kradnie serca i nakazuje do siebie wracać. I nigdy się nie nudzi.
Lokalsi :) |
Element napływowy ;) |
Cześć Gosia. Super opis. Za dokładnie tydzień wybieram się w Tatry na weekend i z uwagi na dość niepewną pogodę rozważałem pójście do "Piątki" i decyzję gdzie iść dalej podjąć na miejscu. W grę wchodzi Krzyżne, Kozi, Szpiglas albo od biedy Świstówkę przy niepogodzie. Patrzę do Ciebie, a tu bach, taki piękny opis, co tylko utwierdziło mnie żeby tam iść :)
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu śledzę na bieżąco Twojego bloga, tak trzymaj i do zobaczenia na szlaku!
Pozdrawiam
Jarek
Dzięki za ten opis, kompletny, ciekawy,człowiek wierci się jak to czyta, tęskni do gór
OdpowiedzUsuńTęsknie za górami! Uwielbiam być, czuć te powietrze :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście jadę tam nawet w te wakacje!
Świetny blog, pozdrawiam serdecznie :)
Znasz może jakaś stronę z pogoda dla Zakopanego? Żeby się wszystko w miarę sprawdzało :)
OdpowiedzUsuńmountain-forecast.com lub yr.no - wpisujesz w okienku wyszukiwania nazwę góry, np. Rysy lub Kasprowy
UsuńSuper Opis
OdpowiedzUsuńTak na prawdę to w Dolinie jest nie 6 a 8 stawów. Istnieją jeszcze 2 Szpiglasowe Stawki :)
OdpowiedzUsuńWikipedia podaje, że nawet 4. Ych, dojdź tu do ładu, człowieku!
UsuńPrzy nadarzającej się okazji sprawdzisz osobiście. :)
UsuńDolina Pięciu Stawów kojarzy mi się z wielką mordęgą w Dolinie Roztoki :) Zdecydowanie nie jest to lekki szlak. Chociaż jak ktoś ma wyrobioną kondycję, to pewnie go tak bardzo nie odczuje, także lepiej zostawić sobie tę wycieczkę na trochę później, nie od razu pierwszego dnia. Ja mimo wszystko zawsze docieram do schroniska zmęczona. Najmilej wspominam wędrówkę dnem doliny na Zawrat, pamiętam to jako zupełnie wypoczynkową trasę, pestka w porównaniu z samym podejściem pod Piątkę. No i okazja do obejrzenia całej doliny wraz z widokiem na Zadni Staw. Chętnie bym tam jeszcze wróciła. A Tatry już w sobotę :) Pozdrawiam :) PS. Super blog.
OdpowiedzUsuńPo wszystkim .... zawsze gdy na myśl przychodzi - czy było warto tyle leźć? nasuwa się tylko jedna odpowiedź - TAK
OdpowiedzUsuńSuper opis - dziękuję w imieniu naszej 4 (a szczególnie swoim i mojej kondycji) odkrywającej po Tobie te wszystkie piękne miejsca
pozdrawiamy
super opis i foty..dzięki
OdpowiedzUsuńJa Cież nie mogę. Ale cudowne zdjęcia. Piękny post.
OdpowiedzUsuńWielki Staw jest największy. MO jest o hektar mniejsze.
OdpowiedzUsuńGdzieś tak czytałam, nie wiem, czy nie u Nyki. Podobno pomiary Morskiego Oka były robione przy nienaturalnie wysokim stanie wód. No ale oficjalnie wszędzie TPN i spółka opowiadają, że Moko największe...
Usuń