![]() |
Przy robieniu tego zdjęcia nie ucierpiał żaden krokus! :) |
Cóż, powiadają, że starość nie radość. A ja powiem, że w tym konkretnym przypadku mojego lenistwa (wynikającego być może ze starości właśnie) radości było całkiem sporo. Te małe fioletowe kwiatki, kwitnące w imponujących ilościach na górskiej polanie, u podnóży ośnieżonych jeszcze szczytów, to jest pewien fenomen, który warto zobaczyć na własne oczy.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi71O9jKzeVqObk18i-ReCx9x0mVTfCFbTC77PDy6TfeHMCWZJxFgF12vbr9-KJm8Dqd380PWjVXLJ34Ztr_aT0uMxWN7qTrUg6gBX5HyzLBt_-XTNqioK20xhfPkvsvh15R5Hg3no6Gynx/s640/dolina+chocho%25C5%2582owska+krokusy+kiedy.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcvp0M651WR9nAXyPSplmRclDnolFkB0FvyKCrzmCDjfjQvN0xMxOIBtYe2wcs103gh_woXqTU87MafreJ4ijLDMXYtDq1opNs8P9eu368A5Qn2uYzO6Kyr5pFjfkhaVR1nLQ6kK92Tvt8/s640/dolina+chocho%25C5%2582owska+krokusy.jpg)
Kiedy warto pojechać "na krokusy"? To zależy od warunków pogodowych w danym roku. Zwykle krokusy na górskich polanach kwitną w kwietniu, ale jeśli wiosna przychodzi wcześnie, to spodziewać się ich można już pod koniec marca. Obecnie uzyskanie informacji, dotyczących stanu rozkwitu fioletowych "dywanów", nie jest niczym trudnym. Facebookowe grupy i profile o tematyce górskiej, aż kipią od aktualizowanych nieomal codziennie krokusowych alertów. Można też zapytać u źródła, czyli zadzwonić do schroniska. Gdy meldowałam się wieczorem w Chochołowskiej, recepcjonistka akurat cierpliwie odpowiadała komuś po drugiej stronie słuchawki, że szczyt rozkwitu to już przeszłość, ale wciąż jest co podziwiać.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcHHz_joH3fvW7xU9u6HnuPZStCaF7T5U7ChR08ggzS5jIdA1z0Vckio8PMID0WIXFwZoMLOApB_GecE15pgLLqR2eTSZDGWX_fiwWrLA4nj9IOS040XluBTLKgI3Txk51Nkzl1bpt0VJ1/s640/krokusy+na+polanie+chocho%25C5%2582owskiej.jpg)
Na pewno kiepskim pomysłem jest wybieranie się na krokusowy spacer w weekend. Bramkę na Siwej Polanie przekraczają wtedy nawet dziesiątki tysięcy turystów dziennie. Ciężko zatem o kameralność i napawanie się klimatem gór, a schronisko jest przepełnione. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że wiele osób nie może wyrwać się w środku tygodnia - sama zwlekałam wiele lat z wyjazdem "na krokusy" z tego właśnie powodu. Po prostu uprzedzam, że krokusowanie w weekend jest dużo mniej komfortowe, niż na tygodniu.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-IyxHdpCJVBQ82fKhEfRJvZhDGQvxRUdZmcY2C1_tnUC7qDqBt9MzttDTMHe2JaaJmrzAunJD03yE6gdi-6RyzdEkTGhWReuKpX3zZ6XX5PnViXbkiBIFuSBkMjG0MXx1KBELyT10Wsz9/s640/krokusy+tatry.jpg)
Ja, wraz z koleżanką, przyjechałam w czwartek, na Polanę Chochołowską dotarłam już wieczorem, kiedy kręciło się tam nie więcej niż parę osób. Po noclegu w schronisku, wstałyśmy bardzo wcześnie, aby łapać złote światło (co się w sumie nam średnio udało, ale mniejsza o to). Przed południem ruszyłyśmy w drogę powrotną, w czasie której minęłyśmy setki ciągnących na Polanę ludzi, w tym dwie zaprzyjaźnione blogerskie pary (Ania i Jarek, Basia i Grzesiek - pozdrawiam! :) ). Nam udało się zatem uszczknąć dla siebie trochę ciszy i spokoju.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFuqmhDwdQGUuG7Boz09HUV09Wx33b_m87v34B-ovhDsvil6v_qjuU6zQz2W2lt9avSJafMuO3gb81lifbntgUH4Mc7zmApXVZwXPPN5UpnCjmJJCGH1Wy0SUV-n7WnKnvd9gv6D-gPwEK/s640/krokusy+kominiarski+wierch.jpg)
Żałuję trochę, że nie trafiłam w sam środek krokusowego szaleństwa (nie chodzi mi o ilość ludzi, ale o stopień rozkwitu całej polany), ale nie przeszkadza mi to w byciu zadowoloną z wycieczki. Zobaczenie słynnych krokusów w Chochołowskiej oficjalnie wykreślam z listy rzeczy do zrobienia przed śmiercią. ;) Chociaż też nie daję sobie uciąć żadnej z kończyn, że już nigdy tam nie wrócę.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWcNSEUy__zjJb29HQGAq5EwWHQC3IBxFUtBGcOCRdPWxsHtVSXB-1WYhAVV16qit521F_LRb2TrBBbZG6a1u9ps83VnpvC9mDjAFnUiZP4sm7ZmMUjPYnAXuGKGcrOuv7ebbFc8duOlXy/s640/krokusy+w+chocho%25C5%2582owskiej.jpg)
![]() |
Rejczel, kiedyś to wszystko będzie Twoje. ;) |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipc-Lz1jr-gKDYxFcXYJIqD5gFZImZn6_e26mk_eg-UM4BSutLgRuhhL2EOtG4sFwDO3iZRZJ6Oemh7qnl6F-CAU5Y4WsN1HcpVmddbNdhpzONVJR8W2pT3oCpJFs3UEUeiZPKz1VsQdvF/s640/krokusy+chocho%25C5%2582owska.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLCXmvI6KMWapIJccEVsZgOOjm9dw2YBE6EOBdZcxEIBS2UcTx48Q1hnZyGiX7YBstOxR_tBXcXbSXU32F5umot6tXNBtqwBdJ2Dm7dqmq0EJVJajC5HAba-nY59R5lff5YTKFLZiDMw52/s640/tatry+krokusy.jpg)
Przy okazji, jeśli nie jest się samemu, to przywozi się ze sobą kilka fotek z serii making off. ;)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLsCrpwQfiC4B0OfEwbPyeY6Xm5kBgAwG02egyF8sSoB_KC2eBbfwT0EUCGrbe2wFHzmP2yJqzkxCAgYxW7X2ldSbZvDPXS1kRcxhdOcgvKft-Ag_4yM7oAvcJ9zQcOkR8Jlxod3sycH8G/s640/FullSizeR-01.jpeg)
Mam też takie z innej strony, ale Wam daruję. ;)
A Wy? Upolowaliście w tym roku jakieś krokusy?
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcMllZSwvjY6AJ7Eei4LKU76Cjko2sgD-pPpIAHo2YLArLOHASpgr0KIDfmvtvk85zd4uncB_yiBnk_GweU0C2RKv794pzR-4FI61l0VhpIkbvY1KJqwM3OLOVNCh-kfWTD5c3UYlloHgV/s640/IMG_20190418_180920-01.jpeg)
Alpy rozkwitły tylko białą odmianą. A gdzie żółte? Bo niebieskie, wiem już że w Polsce. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ze szlaku.
żółte widziałam tylko w prywatnych ogródkach ;)
UsuńJa byłem na krokusach z 6-10 lat temu kiedy było tam jeszcze pusto. Obecnie od 3 lat to marketing plastik i fantastik. Miejsce kultu Facebookowego pokolenia i poruszających się SUVami maruderow byle zaliczyc. Wśród gorolazow miejsce to zrobiło się symbolem kiczu i raczej obciach tam chodzić
OdpowiedzUsuńŻadnego plastiku nie widziałam, kiczu nie odczułam (co miałoby być kiczowate? kwitnące kwiatki?), a marketing nakręca się sam. Po prostu w dobie internetu przyszedł boom na krokusy, bo wcześniej mało kto wiedział, że ich tam tyle kwitnie i że to tak ładnie wygląda.
UsuńMożna narzekać, a można pojechać i się zachwycić. Wybieram zachwyt. Zawsze :)
Usuńbyłam rok temu, w poniedziałek, ale ok. 14 wyruszyliśmy, mijaliśmy się z gigantycznym tłumem, za to już na miejscu ludzi niewielu :) tez uważam, że warto choć raz zobaczyć ten niesamowity spektakl przyrody, choć mnie osobiście Chochołowska znudziła okrutnie! dobrze, że przed nią zaliczyliśmy jeszcze Rusinowa :-)
OdpowiedzUsuńBo Chochołowska jest cholernie nudna i to nie tylko Twoje i moje zdanie, ale raczej popularne stanowisko. ;) Na szczęście szłam z koleżanką i na pogaduchach czas szybciej minął.
UsuńStarość i lenistwo, a jeszcze niedawno "zawał". Starość - patrz 1 fotkę i lenistwo - w czwartek wieczorem przyjazd przez pół Polski, żeby nacieszyć oczy i zaraz wyjazd oczywiście z lenistwa. Jeżeli z tych dwóch powodów będziesz pisać piękne relacje okraszone widokami, to nie mam nic przeciwko. Tylko poproszę jeszcze o inne kwiatki tatrzańskie. Kiedyś najbardziej ucieszył mnie widok szarotki, ale nie mam zdjęcia - może tak?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Krokusów było więcej, niż się spodziewaliśmy :) i nijak nie żałujemy dość spontanicznej decyzji o wyjeździe. Niestety musieliśmy przemaszerować się "wspaniałą" Doliną, no ale czasem trzeba - pewnie ostatni raz w tym roku.
OdpowiedzUsuńMój plan na wypad krokusowy niestety nie wypalił w tym roku :( Może w przyszłym się uda. Przy okazji zapytam, czy busy z Zakopanego w okresie zimowo-wiosennym kursują z taką samą częstotliwością jak latem i jesienią?
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, czy z taką samą, ale ja zarówno w Zakopanem, jak i przy wylocie Chochołowskiej nie czekałam na busa dłużej niż 10 minut.
Usuń