sobota, 31 stycznia 2015

W sumie to nic (#huhuhazimazua #poróbmycoś #amożekazalnica #amożejednaknie)

Mam ferie. I mnie nosi. Warun totalnie nie teges, od dwóch czy trzech dni sypie, nie zapowiada się na szczególną poprawę. Nieważne, nieistotne, cokolwiek. Starczy, że już weekendowe plany trzeba było puścić w zapomnienie. A zatem - ruszyć się, spróbować, być przez parę godzin w górach.

sobota, 24 stycznia 2015

Gładka Przełęcz

Miejsce dość mało popularne ze względu na długość wszelkich szlakowych dojść. Widoczne z Doliny Pięciu Stawów Polskich, z Zawratu, Świnicy. Nie tylko widoczne zresztą, ale wręcz rzucające się w oczy z powodu wyraźnego zygzaka prowadzącej nań z Piątki ścieżki.

wtorek, 20 stycznia 2015

"Morskie Oko - przyroda i człowiek" - wszystko, co chcielibyście wiedzieć o Moku, ale wstydziliście się zapytać


Na początek słowo od wydawcy:

"To pierwsza kompleksowa publikacja na temat Morskiego Oka, łącząca nauki humanistyczne z przyrodniczymi, pokazująca relację człowieka z przyrodą. Na książkę składają się 33 artykuły specjalistów na temat przyrody Morskiego Oka, taternictwa, malarstwa, historii schroniska, turystyki, literackich dziejów jeziora, funkcjonowania Morskiego Oka w literaturze przewodnikowej. (...) „Morskie Oko – przyroda i człowiek” pod redakcją Adama Choińskiego i Joanny Pociask-Karteczki to książka ukazująca współczesny stan wiedzy przyrodniczej i humanistycznej o Morskim Oku. (...) Gromadzi prace specjalistów zajmujących się Morskim Okiem i jego otoczeniem. Dzięki poszczególnym rozdziałom książki można prześledzić losy jeziora od najdawniejszych czasów po dziś dzień, z uwzględnieniem zjawisk geologicznych, chemicznych, fizycznych, przyrodniczych i historycznych i kulturowych. Opisuje między innymi najstarsze dzieje poznania Morskiego Oka, genezę i przebieg sporu o Morskie Oko sfinalizowany w 1902 roku, czasy od zdobycia Mnicha do ukształtowania się nowoczesnego taternictwa, historię schroniska, turystyki i wypadków w tym rejonie oraz znaczenie jeziora jako inspiracji dla wielu poetów i malarzy XIX- i XX-wiecznych."

czwartek, 15 stycznia 2015

Sylwestrowy "spacer" znad Popradzkiego Stawu do D5SP. Czyli Tatry dla po......ch :P.


Popradzki Staw - Dolina Hińczowa - Wyżnia Koprowa Przełęcz - Dolina Hlińska - Dolina Kobyla - Zawory - Gładka Przełęcz - Dolina Pięciu Stawów Polskich

To był chyba jednak głupi pomysł. Tak, myślę, że od tego właśnie zacznę. I tym usprawiedliwię wszystko, co będziecie w dalszej kolejności czytać.

czwartek, 8 stycznia 2015

Krywań na rześko, czyli o sztuce cierpienia

Na wyjazd "jakoś po świętach", szykowałam się co najmniej od października. Nie wiedziałam dokładnie, gdzie, nie wiedziałam, z kim, wiedziałam jedno - pojadę. Po czym nadeszło magiczne "po świętach", wyklarował się plan, ustaliło towarzystwo, a mnie naszły wątpliwości - czy w ogóle jechać.

Już samo zerknięcie na prognozę pogody wywoływało dreszcze. Bynajmniej nie emocji.

niedziela, 4 stycznia 2015

Mój 2014 tatrzańsko

Miniony rok zaczął się dla mnie wyjątkowo cicho i właściwie to nawet całkiem kameralnie. Tatrzańsko. Były schody na tyłach morskoocznego schronu, były kartony na tych schodach, coby tyłki nie pomarzły. Ktoś nas stamtąd wyganiał, ktoś inny częstował wódką. A potem było: "Łooo, to to już północ?!" i szybki wyskok na zewnątrz. Odliczanie, a nawet polifonia nierównych odliczań. Jakiś tam szampan. Rozbłyskujące fajerwerkami niebo, gdzieś daleko, może nad Szczyrbskim. I góry. Mroczne cienie, zwaliste, wypiętrzone kształty. Cisza, majestat i tajemnica.

Mówisz: Nowy Rok, mówię: postanowienia. Wtedy było nade wszystko jedno - wracać. Jak najczęściej, jak najwięcej, do bólu, do granic absurdu kurde, ile wlezie. No i to się w zasadzie udało.

sobota, 3 stycznia 2015

Tralalala, what the fu*k?

Metaliczny dźwięk suwaków plecaka uderzających o podłogę. Od kilku godzin jedna myśl - być już w domu. Od dwóch minut nowa, niemniej uporczywa - nie zostawać tu zbyt długo.

Mama pyta przez telefon, czy śnieg u mnie jest, czy stopniał, a ja zgodnie z prawdą odpowiadam, że w zasadzie, to nie mam pojęcia, bo szłam z dworca na takim autopilocie, że choćby z nieba spadali marsjanie - mogłabym przeoczyć.